Oscylująca na granicach gatunków opowieść o czarownicach, o niewielkiej amerykańskiego osadzie, a wszystko to w detektywistycznym kryminale historycznym z elementami grozy – „Zew nocnego ptaka” Roberta McCammona.
WITAJCIE W FOUNT ROYAL!
Witajcie w Fount Royal! Jest rok 1699, Karolina Południowa, Stany Zjednoczone i nowy wspaniały świat. Założyciel osady miał wielkie plany, ale wszystko spaliło na panewce, gdy okazało się, że w miasteczku zalęgła się wiedźma. Wiedźma pod postacią urodziwej młodej wdowy o imieniu Rachel Howarth. Podobno spółkowała z samym diabłem i brała udział w innych bezeceństwach. Podobno w jej domu można znaleźć słomiane lalki, które wykorzystywała do niecnych celów. Podobno jej ciało nosi znamiona czarownicy i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to jest wina Rachel. Jednak o jej winie nie zadecyduje motłoch, a sędzia z krwi i kości, który przybywa do Fount Royal w towarzystwie swojego sekretarza o sędziowskich ambicjach – Matthew Corbetta. To właśnie on stawi czoła wiedźmie i zanurzy się w sekretach, które mierzą duszę osady.
MIĘDZY GATUNKAMI
W gruncie rzeczy, główna podstawa fabularna „Zewu nocnego ptaka” mogłaby zamknąć w satysfakcjonującej noweli, dłuższym opowiadaniu na wzór wspomnianej „Legendy o Sennej Kotlinie” Washingtona Irvinga. Jednak Robert McCammon postawił na rozbudowanie świata opowieści, pozwalając tym samym czytelnikowi zanurzyć się w epoce historycznej, poznać operujące nią prawa i zbliżyć się do bohaterów. W „Zewie nocnego ptaka” niczego nie ma na wyrost – liczą się szczegóły, liczy się tło, liczą się pozornie błahe dialogi. Między słowami można wyczuć rosnącą gorączkę, wyłapać napięcie i… oczekiwanie na werdykt. A także – a może przede wszystkim – uchwycić kolejne elementy zagadki kryminalnej i poznać odpowiedzi na najbardziej dręczące pytania.
A zagadka kryminalna? Ta skrywa się między słowami opowieści, w sekretach i tajemnicach mieszkańców osady. Z pozoru wszystko jest proste – deszcze, nieurodzaj i kolejne śmierci przyniosła kobieta o oczach urocznych. To pewne jak słońce, które do Fount Royal przestało jednak ostatnio zaglądać. Coś się tu jednak nie zgadza, a pozory – jak wiemy – mogą mylić. Tym bardziej, gdy ofiarą oskarżeń pada młoda, piękna i samotna kobieta, której nikt nie może (i nie chce) bronić. Śledztwa podejmuje się przybysz z dalekich stron, młody i dociekliwy sekretarz sędziego, który zabawi się w detektywa i nie odpuści, dopóki nie pozna prawdy. A czytelnik tę prawdę odkrywa krok po kroku z prawdziwą przyjemnością.
„Zew nocnego ptaka” to monumentalny, rozbudowany portret pewnej epoki, uchwycony w bardzo konkretnej amerykańskiej przestrzeni. To nowy wspaniały świat, który już zaczyna gnić w posadach, już zaczyna się rozpadać, chociaż wciąż pełny jest przecież białych miejsc na mapie, pełen ziem do zdobycia. Warto pamiętać, że akcja rozgrywa się już po czasie legendarnych procesów czarownic z Salem i naznaczona jest tą samą atmosferą sączącej się podejrzliwości i opresyjności. Każdy może być podejrzany, każdy może być winowajcą, każdy może być czcicielem szatana, który przynosi nieszczęście. Nie wspominając o tajemniczych i niepoznanych ludach, które czają się po lasach, a które wciąż są dla mieszkańców niby duchy i mroczne legendy.
Robert McCammon wykreował dynamiczną, porywającą, pełną napięcia i rozmachu opowieść, która opiera się zaszufladkowaniu. Może być kryminałem historycznym, może być powieścią grozy, może być powieścią historyczną z detektywistycznym twistem… Jedno jest pewne – ma w sobie wszystko, co sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, zahipnotyzowany wydarzeniami w Fount Royal i zagadką, którą przyjdzie mu rozwiązać.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo nigdy nie wiadomo, kto jest winny…
O.