Nawiązania do filmów Alfreda Hitchcocka i innych tytułów kina noir, on, ona, noc przed nimi i kłamstwa wokół nich – „Tylko przetrwaj noc” Rileya Sagera.
„Nigdy nie wychodź sama w nocy.
Zawsze spaceruj w towarzystwie.
Zawsze mów komuś, dokąd idziedz.
Nigdy nie ufaj nieznajomym.”
CHARLIE I JOSH
Rok 1991, kampus uniwersytetu Oliphant. Charlie przeżyła prawdziwą tragedię – jej przyjaciółka Maddie została zamordowana przez Kampusowego Zabójcę. Charlie czuje się winna, nie potrafi dalej przebywać na uczelni, dręczą ją wyrzuty sumienia. Rzuca studia filmoznawcze, zostawia za sobą ukochanego chłopaka. Postanawia wyjechać. Jej towarzyszem podróży będzie Josh, facet poznany na terenie kampusu, ten, który odpowiedział na jej ogłoszenie o poszukiwaniu transportu. Wyjeżdżają w środku nocy… Charlie już od początku czuje podskórnie, że coś jest nie tak, jak powinno być. Zaniepokojenie rośnie, gdy okazuje się, że Josh Joshem wcale nie jest… Czy Charlie przetrwa tę noc?
HITCHCOCKOWSKIE EMOCJE
Motyw jak najbardziej znajomy, prawda? On, ona, noc przed nimi i kłamstwa wokół nich. Ciasny samochód, który jawi się jako pułapka dla naszej bohaterki. Obcy mężczyzna, który w świetle dnia ma wzrok anioła, ale w ciemnościach… W ciemnościach wyjawia puste oczy demona. Drapieżnik i jego ofiara, wszystko zdaje się być proste i zmierzać do równie naiwnych konkluzji. Nic bardziej mylnego! Diabeł tkwi w szczegółach, a szczegółami Riley Sager potrafi operować. W końcu po mistrzowsku potrafi rozkładać horrorowo-thrillerowe klisze, potrafi się nimi bawić, mieszać i składać je na nowo. On dobrze wie, że w opowieściach z dreszczykiem liczy się czas i wyczucie owego czasu. Liczy się również przestrzeń. A nad czasem i przestrzenią w swoich powieściach Sager potrafi panować jak mało kto. W „Wróć przed zmrokiem” stary dom przemienił się w nawiedzoną posiadłość pełną szeptów i cieni. W „Zamknij wszystkie drzwi” ekskluzywny apartamentowiec nie był tym, czy wydawał się być. A w „Tylko przetrwaj noc”? Rozpędzony samochód na nocnej autostradzie, hipnotyzujące światła mijane po drodze i… ta ostatnia dziewczyna – „final girl”, taki horrorowy trop – ta, która musi przetrwać, bez względu na wszystko.
W tej powieści liczy się nastrój, liczy napięcie, a atmosfera jest iście hitchocockowska – i jest to zabieg celowy. Zresztą, filmy Alfreda Hitchcocka, podobnie jak inne filmowe wielkie tytuły grozy z elementami noir, prowadzą ten film od początku do samego końca. Znów Sager operuje wokół znajomych obrazów, znów je też dekonstruuje. Dekonstrukcja, co przypominam zawsze przy okazji twórczości tego autora, opiera się na zabawie gatunkiem, dzięki czemu opowieść, poprzez liczne nawiązania, metafory, odniesienia staje się… meta-opowieścią. Wychodzi niejako do czytelnika. Tu liczy się kontekst. Wisienką na torcie jest sama Charlie. Riley Sager wykreował bohaterkę specyficzną, o pewnej szczególnej umiejętności, która nie tyle determinuje jej charakter, co pozwala radzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością. Ta umiejętność to jednocześnie jej siła i jej słabość, coś, o czym sama przekona się wjeżdżając w tę jedną, jedyną taką morderczą noc.
I za to Rileya Sagera lubię, ba, za tym przepadam w jego powieściach – za tą początkową prostotą, która rozwija się i przepoczwarza na naszych oczach. Coś, co wydaje się boleśnie przewidywalne nagle obraca się przeciwko nam. Nasze oczekiwania zostają rozbite w drobny mak, opowieść, którą spodziewaliśmy się dostać, okazuje się być czymś zupełnie innym, czymś, co działa na wyobraźnię o wiele intensywniej, o wiele mocniej. Nie każdemu czytelnikowi to się spodoba – to w końcu bardzo specyficzna rozgrywka, jaką z nami prowadzi Sager. Gra, w którą albo godzimy się grać, albo odpuszczamy, innej opcji nie ma.
Dla mnie „Tylko przetrwaj noc” dołącza do ulubieńców i dorzucam to, co mówię zawsze przy okazji książek tego autora: to książka zarówno dla miłośników grozy, ale też dla miłośników dobrego kina i opowieści z dreszczykiem. Tych najlepszych w swoim gatunku.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.