Graham Masterton: najstraszniejsze książki

Najstraszniejsze książki Grahama Mastertona – moja złota piątka!

Od końca:

5. „ZWIERCIADŁO PIEKIEŁ”

Jednym z najstraszniejszych i bardzo symbolicznych motywów, jakie przewijają się w grozie są LUSTRA. Lustra, lustereczka, zwierciadła i odbicia, jakie się w nich ukazują. No właśnie, bo czasami to odbicie, jakie ukazuje się w środku to wcale nie TO odbicie, jakiego byśmy oczekiwali. Powiedzmy, odbicie zamordowanego dziecięcego aktora, którego zwierciadło było świadkiem. Pierwsza połowa tej powieści to miazga całkowita – trzęsłam się w panice, bo nie ma niczego zabawnego w odgłosach, jakie wydaje świat po drugiej stronie lustra w tej powieści. Druga część może już tak nie miażdży, ale Masterton do samego końca.

4. „CZARNY ANIOŁ”

Nie sądziłam, że to powiem, ale spośród brutalnych i makabrycznych thrillerów, jakie czytałam to „Czarny Anioł” Mastertona wysuwa się na prowadzenie. Wstrząsający – to mało powiedziane. To historia seryjnego mordercy, który dokonuje makabrycznych zbrodni. Ale to nie wszystko, bo jego zbrodnie, poziom przemocy, jaką operuje przypominają śledczym pewne niewyjaśnione sprawy sprzed lat. Po pierwszym rozdziale, który wywołał u mnie stan przedzawałowy zastanawiałam się, czy w ogóle dam radę czytać dalej. Dałam radę. I nie żałuję.

3. „DRAPIEŻCY”

„Sny w domu wiedźmy” – to tytuł jednego z moich najulubieńszych opowiadań H.P. Lovecrafta. W Arkham znajduje się dom starej, legendarnej wiedźmy Keziah Manson, której udało się w tajemniczy sposób zbiec z więzienia, nakreślając nieeuklidesowe kąty na murze, unikając tym samym śmierci. Teraz jej dom ma nowego właściciela, chociaż on wcale o tym nie wie. I nie wie też, że Keziah miała swojego chowańca, Brązowego Jenkina, szczura o ludzkiej twarzy, istotę, która była omenem śmierci. I właśnie TO opowiadanie wziął na tapet Graham Masterton w „Drapieżcach”.

Tym razem mamy do czynienia ze starym, zabytkowym sierocińcem, w którego murach doszło do tajemniczej śmierci ponad sześćdziesięciorga dzieci. Nikt z miejscowych nie chce o domu rozmawiać, nawet wspominać. I to właśnie w jego murach zamieszkuje David wraz z siedmioletnim synkiem. Cel? Wyremontować ruderę. Ale! Już pierwszej nocy David słyszy podejrzane odgłosy, a na strychu coś (ktoś?) podejmuje na niego rozchichotany atak. Co mieszka w ścianach tego domu?

U H.P. Lovevrafta wszystko było niedopowiedziane, ukryte, u Grahama Mastertona natomiast cały kanon Samotnika z Providence rozkwita we wszystkich kolorach tęczy. Strach przybiera tu konkretne kształty, ma konkretny zapach, ba, konkretny głos. Wracają Przedwieczni i wraca Keziah (chociaż w tej najbardziej możliwej Mastertonowej wersji). Atmosfera jest nasycona erotyczną energią, ale też krwawą poświatą, co uwielbiam. Bywa naprawdę strasznie, gdy ten dawny sierociniec zaczyna ożywać w naszej wyobraźni. Nie polecam czytać w nocy, bo można potem spać przy zapalonym świetle, a nie każdy lubi. Oczywiście, jak to u Mastiego, całość jest oczkiem puszczonym w stronę czytelnika, grą podjętą z miłośnikami grozy, ale ma też swoje naprawdę straszne momenty.

2. „WALHALLA”

Graham Masterton i nawiedzony dom – ale JAKI nawiedzony dom! Straumatyzowany napadem Craig kupuje posiadłość na całkowitym odludziu. To rezydencja, której poprzedni ekscentryczny i bajecznie bogaty właściciel przeszedł do legendy. Bardzo mrocznej legendy. Wkrótce okazuje się, że czas w ścianach domu płynie inaczej niż można by tego oczekiwać. A przeszłość… Cóż. Lubi powracać. Ta powieść to baja i jedna z najlepszych historii o nawiedzonych domach, jakie kiedykolwiek czytałam, a czytałam ich całkiem sporo. Mnóstwo tu scen, które zapadają w pamięć, mnóstwo motywów, którym nie umiałam się oprzeć. Na przykład taki pokój, w którym czuć jakąś dziwną, odpychającą wibrację. Albo scena tańca na szkle – masakra!

1. „WYKLĘTY”

Moja TOP of the TOP, śmietanka, mastertonowe creme de la creme. Scena z huśtawką to w ogóle już przeszła do historii i jak widzę huśtawki na wietrze, to przechodzą ciary po całym ciele. Mamy tu miasteczko w cieniu legendarnego Salem, tajemnicę przeklętego statku i zmarłych, którzy powstają z grobów. John został wdowcem, jego ukochana żona zmarła w koszmarnym wypadku, ale wydaje się, że jej duch wciąż krąży po ich starym domu. W ogóle po miasteczku zaczynają snuć się duchy przeszłości i bardzo możliwe, że tropy prowadzą do pewnego statku i jego tajemniczego ładunku. Nie wiem, czego tu nie kochać! To najlepsza powieść Grahama Mastertona, jaką przeczytałam, najstraszniejsza, polecona mi przez Was i przez wielu uznana za tę najbardziej TOP.

Bo warto czytać.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.