Koniec świata: 9 książek

Książki o końcu świata

Apokalipsy i postapokalipsy. Końce świata. Te, które już się wydarzyły i te, którym trzeba zapobiec.

„Dom na krańcu świata” Dean Koontz

Od niego dzisiaj zaczynamy, bo to idealny tytuł na początek: koniec świata, któremu trzeba zapobiec. O walce, o spisku, o eksperymencie, który poszedł w niekoniecznym kierunku, o przeciwstawianiu się złu, o szaleństwie i brawurze, które rodzą się z miłości. Dean Koontz łączy tu gatunki tak, jak tylko on to potrafi – horror science fiction z osobistym dramatem bohaterów, w którym pojawiają się motywy tajemnicy i mistycznej niewiadomej.

Po tragicznych wydarzeniach osamotniona Katie zaszywa się na wyspie o jakże znaczącej nazwie Drabina Jakubowa. To na tej wyspie chce się ukryć i odciąć się od świata, który tak ją skrzywdził. Ale. Spokojne życie Katie przerywają dziwne i niewyjaśnione wydarzenia na sąsiedniej wyspie – wyspie, na której znajduje się zamknięta rządowa placówka badawcza. Coś się tam dzieje, a nasza bohaterka wkrótce będzie musiała stawić czoła czemuś, na co żaden człowiek nie byłby gotowy. I zapobiec ostatecznemu.

Żaden człowiek nie jest wyspą. Nikt z nas nie żyje w próżni. Nawet jeśli jesteśmy samotni, jeśli czujemy się osamotnieni, to może wydarzyć się coś, co odmieni wszystko. Coś, co sprawi, że to my – na przekór naszym oczekiwaniom – staniemy w centrum wszystkiego. Koontz jest mistrzem w wystawianiu swoich bohaterów na takie próby, próby ostateczne, niepokojące, potworne. W „Domu na krańcu świata” wykreował dręczące napięcie, koszmar jednostki, której osobisty świat wali się w gruzy, a teraz świat wokół niej również chwieje się w posadach. Ta powieść to psychologiczna rozgrywka bohaterki, która gotowa jest na wszystko, by chronić, bronić, trzymać się swojej wolności. I swojego wyboru. Inna. Jak to u Koontza. Bo u niego nawet temat możliwego końca świata ma swoje własne oblicze.

„Droga” Cormac McCarthy

Po drugiej stronie – największy możliwy mrok! Gdyby ziemia pokryła się pyłem, gdyby słońce gasło za gęstymi chmurami, gdyby ogień pożerał wszystko wokół, gdyby nastała kraina śmierci. Ale: Droga pozostała. Setki kilometrów poplątanych ścieżek, po której snują się ostatni ludzie niczym duchy, niczym zjawy. Kanibale, oprawcy, ci, którzy próbują przeżyć. Po Drodze, w kierunku południa, w kierunku morza, zmierzają też ojciec i syn, mężczyzna i chłopiec. Ojciec wie, że nie zostało mu za wiele czasu, a chłopiec jest jedyną nadzieją w tym rozpaczliwym świecie. Ta powieść pozostawi Was w strzępach. Koontz i McCarthy operują na dwóch zupełnie przeciwległych biegunach.

„Łabędzi Śpiew” Robert McCammon

Historia upadku świata, wywołanego kolejną wielką wojną światową z zabójczą bronią jądrową w roli głównej. Wystarczyło zaledwie kilka chwil, by wszystko obróciło się w proch. Zniknęła cywilizacja jaką znamy, spłonęły miasta, wszystko zrównano z ziemią, a wszelkie życie wyparowało w ułamku sekund. Przeżyć ten kataklizm udało się jedynie nielicznym „szczęśliwcom”, chociaż trudno nawet mówić w ich przypadku o szczęściu. Niemniej, garstka ludzi przeżyła. Dotkliwie poparzeni, napromieniowani i zatruci toksycznymi oparami, ale wciąż żywi. I zaczyna się nieuchronna walka dobra ze złem. Co po nas pozostanie? Miejscami przypomina „Bastion” Stephena Kinga, ten sam wizjonerski zamysł.

„Chata na krańcu świata” Paul Tremblay

Wyobraźcie sobie taką sytuację: spędzacie idylliczny czas z rodziną w pięknej chacie pod lasem, z dala od cywilizacji. Ale pewnego dnia Wasz spokój zakłócają obcy. Ludzie, którzy przybywają znikąd, by zatruć Wasze życie na zawsze. Wyposażeni w kuriozalne, potworne narzędzia, snują wizje apokalipsy, którą możecie zatrzymać tylko Wy i Was bliscy, o ile zdecydujecie się poświęcić jedno z Was. Tak, dobrze słyszeliście. Życie kogoś, kogo kochacie ponad wszystko, za życie miliardów ludzi i istnienie całego świata. W takim okrutnym położeniu znalaźli się nasi bohaterowie. A pamiętajmy, że szaleństwo bywa zaraźliwe, szczególnie, gdy kończy się świat.

Trylogia „Przegląd końca świata” Mira Grant

Misternie wyobrażony, precyzyjnie dopracowany świat zombie-apokalipsy. Zmarli wstali z grobów, ale dwadzieścia lat później życie trwa nadal. Człowiek dostosował się, chociaż zmieniło się wszystko. Nawet media. Prym wiodą blogi tworzone przez wszelkich ludzi z pasją i siłą – redaktorów, którzy są w stanie poświęcić nawet swoje życie za prawdę. Ludzi jak para narratorów, twórców strony Przegląd Końca Świata, którzy gotowi są udowodnić… SPISEK. Czyli nic nie było przypadkowe. W tej historii przepadasz jak śliwka w kompot.

„Lęk” Tomasz Sablik

Pandemia zdziesiątkowała świat. Zostały jedynie niedobitki, ostatni, którzy uciekli, ukryli się, przeżyli. Na pustynnym odludziu, w chatce pod lasem żyją Jakub i Julia, samotni w swoim małżeństwie. Ona pragnie dziecka, a on? Chce tylko przetrwać u jej boku. Poza swoimi sąsiadami – Danielem i Martą – od lat nie widzieli drugiego człowieka. Aż do dnia, gdy do ich drzwi zapuka dziewczyna imieniem Żywia, która… ukrywa pewną tajemnicę. Od tej pory nic już nie będzie takie jak przedtem. Opowieść o postpandemicznej rzeczywistości. O końcu i nowym początku. O samotności i przemijaniu.

„Nie otwieraj oczu” Josh Malerman

Cokolwiek się nie wydarzy: NIE OTWIERAJ OCZU. Czy na zewnątrz czają się demony, czy istoty spoza czasu i przestrzeni, czy złowrogi wirus, to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, bo najbardziej przerażający jest tu fakt, że codzienne życie, normalność jako taka, przestały istnieć i teraz trzeba nauczyć się żyć od nowa. A przez ten nowy, pełen szaleństwa świat prowadzi nas młoda kobieta z dwójką małych dzieci. Diablenie trzyma w napięciu i gwarantuję, że nawet osoby, które do horroru podchodzą z dużą dawką ostrożności, mogą wyjść zachwycone z tej przygody.

„Dzień Tryfidów” John Wyndham

O tej powieści kiedyś powiem Wam kilka słów więcej, ale na razie przepyszna zajawka – na Ziemię spada deszcz meteorytów, który wywołuje u ludzkości masową ślepotę. Tylko nielicznym udało się zachować wzrok. Nasz bohater budzi się w szpitalu po operacji, by przekonać się, że świat wokół pogrążył się w chaosie, a ludzkość dziesiątkowana jest przez… tytułowe Tryfidy. Cel jest prost: przetrwać. Jakoś. I zachować swoją ludzką twarz, człowieczeństwo i duszę.

„Bastion” Stephen King

No musi być, nie może go nie być. Od tej powieści zaczął się prawdziwy boom na literaturę postapokaliptyczną. To prawdziwy kolos, 1400 stron opowieści, której głównym bohaterem jest nie jedna osoba, czy dwie, ale cała, duża grupa obywateli Stanów Zjednoczonych, która przez tygodnie lata roku 1980 próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i stworzyć nowe społeczeństwo. A zaczyna się wszystko zwykłym laboratoryjnym wypadkiem. Śmiercionośny wirus wybija 99% ludzi, 1% próbuje przetrwać. To historia podziału. Wyboru, jaki dokonuje człowiek. Historia dobra i zła. I walki jaką nieustannie toczą. Genialna.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.