Horrory na wakacje i urlop

Horrory na wakacje. Czyli co strasznego zapakować do walizki lub przygotować na półeczkę, gdy urlop lub wolne dni przed nami.

„Kultor” Artur Urbanowicz

Czy to jest jeden z najlepszych horrorów tego roku? Bez dwóch zdań. Artur Urbanowicz to jedno z najgorętszych nazwisk w polskiej grozie. Na jego kolejne książki czekają tysiące czytelników. I ja również. A teraz czekałam podwójnie, bo po przerwie od horroru, po eksperymentach koncepcyjnych i po zmianie wydawcy – Artur wraca z horrorem z krwi i kości. Ba, z horrorem w klimacie tego, co pokochali u niego wszyscy i za czym tęskniliśmy bardzo. Niesamowita Suwalszczyzna, mroczne rytuały i pradawna wiara.

Specjaliści od interwencji sekciarskich mają wydostać z rąk kultu młodą kobietę. Sekta na Suwalszczyźnie to destrukcyjna wspólnota religijna z charyzmatycznym i PRZERAŻAJĄCYM guru na czele. Guru sekty to postać między kreacją, wyobrażeniem a prawdą. Czy dowódca sekty to człowiek czy siła nadprzyrodzona? Manipulant czy wcielenie Złego?

Nie wiem jak Wy, ale ja tęskniłam za PRAWDZIWIE horrorowym obliczem Artura Urbanowicza – za grozą, która wciągnie mnie w gąszcz domysłów, tak jak zrobiły to „Gałęziste” i „Inkub” – i taki jest „KULTOR”. Jest tu wszystko, co najważniejsze: niesamowita Suwalszczyzna, tajemnicze obrzędy, mroczna obecność, dawna wiara i las. I straszy po swojemu, jak to mają w zwyczaju książki Artura.

Ale. Najważniejszy jest tu tytułowy Kultor. Guru, od którego trudno jest odwrócić wzrok. Pytanie, to człowiek czy demon? A może coś pomiędzy? W tym wszystkim, Artur zwraca uwagę na działalność sekt. Na ich sposoby manipulacji, działania, szantażu. Na to, jak polują na ofiary i oplatają swoimi mackami.

Czyta się na jednym tchu! Dla mnie to druga po „Gałęzistym” najbardziej przystępna i lekka w stylu powieść Urbanowicza. Niby stron milion (Artur potrafi w grubaśne książki), ale niech Was to nie odstrasza – jak wejdziecie do jego świata, to jeszcze długo po lekturze będziecie oszołomieni.

„Ruiny” Scott Smith

Bez tej powieści nie ma u mnie wakacyjnych horrorów – to jest najlepsza wakacyjna historia. To jest TAKA opowieść, za którą przepadam zarówno w wersji książkowej i filmowej (bo była ekranizacja). Lekcja z lektury jest prosta: kiedy urywa się kontakt z archeologami w meksykańskiej dżungli – nie ruszaj im na pomoc! Zostaw to innym. Scott Smith stworzył pełną napięcia opowieść o walce o przetrwanie, w której na ringu stają naprzeciw siebie człowiek kontra przyroda. Wspaniały horror, idealny na letnie zaczytanie!

„Diavola” Jennifer Thorne

Rodzinne wakacje to szkoła przetrwania. Bez względu na to, czy jesteś dzieckiem czy dorosłym. Trzeba wytrwać. Nawet w malowniczej willi w Toskanii. Tym bardziej, gdy miejscowi od razu ostrzegają przed tym miejscem, bo jest nawiedzone. To jest horror w pełnym słońcu i aż ciary przechodzą, a to lubimy bardzo.

„Inkub” Artur Urbanowicz

Opowieść o nawiedzonej wiosce na Suwalszczyźnie, o demonie, o dziwnym domu, w którym podobno mieszkała czarownica. To niby jest współczesna opowieść, niby przeszłość nawet tu nie jest tak daleka, a jednak można mieć poczucie, że zagubiliśmy się gdzieś w czasoprzestrzeni, a z jej kątów i zakamarków zerka na nas odwieczne zło.

„Błędne łąki” Jarosław Szczyżewski

Kryminał i groza w jednym. Góry Izerskie i historia pary zaginionych studentów, która prowadzi ku niesamowitym historiom prosto z górskich schronisk. Szczyżowski przypomina nam, że człowiek jest tylko marionetką w rękach przyrody, a ona pozwala poznać tylko niektóre swoje sekrety.

„Obserwatorzy” A.M. Shine

Irlandzki folk horror, w którym las patrzy. Las, z którego nie można uciec. Ba, las, w którym stajesz się widowiskiem dla czegoś pierwotnego i pradawnego. Dla Obserwatorów. Kim są? Kim byli? Czego chcą? Nie chcesz do tego lasu trafić, tyle powiem.

„Gałęziste” Artur Urbanowicz

To miał być romantyczny wypad we dwoje do suwalskich lasów, a wyszedł z tego koszmar jak ta lala. Do Białodębów wracałam dwukrotnie i dwukrotnie zachwyciła mnie wszechwładna potęga lasu, drzew i tych, którzy w nim mieszkają. To dzięki tej książce pokochałam twórczość Artura.

„Gościni” Marcin Napiórkowski

Uśniejów. Małe miasteczko pośród beskidzkich lasów i wzniesień. Idealne miejsce na rodzinny wypad. Rodzinka popularnych jutuberów spędzi tam wakacje rodem z koszmaru. Żartów nie ma, chociaż to zaskakująca zabawa grozą.

„Pieśń bogini Kali” Dan Simmons

Po tej książce odechciewa się jakichkolwiek podróży. Powieść mroczna. Powieść odrażająca. Powieść boleśnie przygnębiająca. Historia zderzenia dwóch kultur i przejmującej obcości, która może prowadzić do tej największej tragedii. Poszukiwanie tajemniczego pisarza i odkrycie sekretów tak obłąkanych, szalonych i okrutnych, że nic już nie będzie takie jak przedtem. Na koniec zostajemy z szeroko otwartymi z przerażenia oczami.

„Moja przyjaciółka opętana” Grady Hendrix

Historia wielkiej dziewczyńskiej przyjaźni, szkolnych perypetii i pewnej nocy, która zmieniła wszystko, w szalonym kolorowym duchu lat 80.! Przyjaźń to tutaj siła, która potrafi pokonać największe możliwe zło i przetrwać najgorsze próby, a także leczyć traumę, której żadna dziewczyna nigdy nie chce doświadczyć. Jedna z najlepszych książek na wakacje, jakie istnieją.

Bo warto czytać.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.