„Frankenstein” Mary Shelley: 5 powodów, dla których warto przeczytać

Rok 1816. Rok bez lata. To wtedy grupa przyjaciół, artystycznej bohemy swoim czasów, spotkała się w willi nad Jeziorem Genewskim. Tamten wypad przeszedł do legendy. Tamtego lata powstał „Frankenstein” Mary Shelley. Dlaczego, nawet ponad dwieście lat później, wciąż warto sięgnąć po tę powieść?

„FRANKENSTEIN” MARY SHELLEY: przypomnienie

Historię Wiktora Frankensteina i jego potwora znają dzisiaj już chyba wszyscy w tej czy innej formie.

Na wszelki wypadek przypomnę pokrótce, nie zdradzając Wam jednak żadnych smakowitych szczegółów.

Młody student medycyny Wiktor Frankenstein miał tylko jedno marzenie, od dziecka. Zapragnął odkryć tajemnicę bogów i zdobyć iskrę, która rozbudza życie w ciele człowieka. Poświęcił wszystko, by zamysł się powiódł. Po serii makabrycznych eksperymentów, setkach godzin badań i miesiącach poszukiwań, Wiktor Frankenstein faktycznie powołuje do życia istotę.

Od tej chwili zaczyna się koszmar. Porzucony, zostawiony samemu sobie potwór poszukuje tego, który go stworzył, by dokonać tej ostatecznej zemsty.

A wszystko to spod pióra zaledwie dziewiętnastoletniej młodej kobiety, obmyślone tamtego pamiętnego roku, zwanego Rokiem Bez Lata.

PIĘĆ POWODÓW, DLA KTÓRYCH WARTO PRZECZYTAĆ „FRANKENSTEINA” MARY SHELLEY:

  1. POŁĄCZENIE NAUKI I GROZY

Muriel Sparks, wybitna pisarka, biografka Mary Shelley, nazwała „Frankensteina”: „Pierwszą angielską powieścią, która łączy motyw popularnonaukowy z konwencją gotyckiego horroru.”

„Frankenstein” otwiera nowy rozdział w historii literatury. Mary Shelley w pionierski sposób połączyła elementy nauki z fikcją i filozoficzną refleksją. Straumatyzowana własną, osobistą utratą dziecka i koszmarami, które ją nękały – skierowała wzrok w kierunku nauki. Zadawała pytania o tzw. „iskrę życia”, zainspirowana badaniami i eksperymentami nad galwanizmem, które dominowały w tamtym czasie. W powieści postawiła pytanie o granice poznania i o to, czy człowiek tak zafascynowany potęgą rozumu ma prawo ingerować w same podstawy życia.

  1. HISTORIA ODPOWIEDZIALNOŚCI

Eksperymenty genetyczne, sztuczna inteligencja, wskrzeszanie wymarłych gatunków… Victor Frankenstein, kierowany ambicją i ciekawością, staje się symbolem naukowca, który przekracza granice. Ignoruje konsekwencje, unika odpowiedzialności za los istoty, którą stworzył. Shelley pokazuje, że wiedza pozbawiona empatii może prowadzić nie do postępu, ale tragedii, a naukowiec, który stwarza życie, staje się równocześnie jego niszczycielem.

  1. ODWRÓCENIE RÓL

Potwór Frankensteina (który przez całą powieść pozostaje BEZIMIENNY) nie jest jedynie figurą grozy. To istota tragiczna, świadoma i niezwykle wrażliwa. Jej największym grzechem jest to, że została odrzucona. Shelley odwraca klasyczny mit potwora – to nie wygląd czyni go złym, lecz brak miłości i zrozumienia ze strony ludzi. Powieść w subtelny sposób podejmuje temat samotności, alienacji i potrzeby akceptacji. Tym samym „Frankenstein” okazuje się być nie tylko opowieścią grozy z motywem naukowym, ale prawdziwie ludzkim dramatem.

  1. PONADCZASOWY GOTYK

Uwielbiam „Frankensteina” i odkrywam go za każdym razem od nowa. To ponadczasowa powieść gotycka, która wzrusza i przeraża dzięki atmosferze, którą kreuje Mary Shelley. Mrok ówczesnych laboratorium, skrajna cielesność, wynaturzenie, a w tle błyskawice, lodowe pustkowia, niepokój samej Natury… Chaos emocji, narastające napięcie odzwierciedla się w opisach przestrzeni. W tym wszystkim sugestywny portret człowieka, który rozdarty jest między rozumem a sercem, nauką a naturą, twórcą a swoim dziełem. Portret człowieka swojej targanej namiętnościami epoki.

  1. WIZJONERSKA EKRANIZACJA

Wreszcie, jeśli do tej pory nie poczuliście bakcyla „Frankensteina”, to przypominam, że na dniach pojawi się w kinach (a potem na serwisach streamingowych) wizjonerska ekranizacja powieści w reżyserii Guillermo Del Toro. Październikowa słota, długie, ciemne wieczory to jest właśnie TEN CZAS, by zanurzyć się w powieści Mary Shelley. I zrozumieć jej geniusz.

Przeczytasz?

O.