Wszystko ma dwie strony, jak moneta orła i reszkę, jak twarz prawy i lewy profil, jak dusza dobre i złe intencje. Nic nie istnieje w próżni, a czysta możliwość, ta bezbarwność niezdecydowana to anomalia, zwyrodnienie przeczące prawom natury. Obok czerni ciemności, jasność dziewiczej bieli, obok dzikości siły, ujarzmiona delikatność, obok radości bezkresnej, rozpacz bezdenna. Kiedy ktoś się rodzi, inny umiera, a
Kiedy ktoś znika, ktoś inny się pojawia, takie jest prawo życia.
Ludzie giną i odnajdują się, odchodzą i pojawiają znikąd w intrygującej, nastrojowej opowieści Anny Kańtoch, w której nic nie jest pewne Niepełnia.
Ten dom nigdy nie był pusty, chociaż sprawiał takie wrażenie. Biały dom w środku lasu, jak wyspa zawieszona w czasie, jak schronienie i więzienie w jednym. Oszukańczy azyl, który miał chronić, ale nikt nigdy nie czuł się w nim bezpiecznie. W tym białym domu ono, ni chłopiec, ni dziewczynka, istota pełna niepełna, której przed oczami pojawiają się bramy, drzwi do innych światów. A tam opowieści o chłopakach i dziewczynach, o mężczyznach i kobietach, którzy znikają, rozpływają się w powietrzu Pozostaje po nich ulotny zapach cytrusów, różowy sweter, numer telefonu, który nigdy nie odpowiada. Czasami wracają, przyciągani przez moc białego domu, tam, gdzie wszystko się zaczyna i wszystko kończy.
Struktura Niepełni to skomplikowana łamigłówka, to fabularny labirynt, w którym wystarczy jeden źle postawiony krok, nieuważne spojrzenie i można zagubić się na zawsze. To precyzyjnie skonstruowana współczesna powieść szkatułkowa, opowieściowa matrioszka, w której wszystko się łączy, każdy element jest pieczołowicie powiązany z poprzednimi, a kolejne opowieści uzupełniają się, wypełniają, by wspólnie stworzyć pełnię, przenikającą się ukrytymi znaczeniami. Jedna opowieść nie może istnieć bez drugiej, jeden świat bez drugiego, jedna postać bez drugiej, mężczyzna bez kobiety, dziewczyna bez chłopaka. Integralne yin i yang, w którym biel wymaga wypełnienia, a niedopowiedzenia aż się proszą o nadanie im nowych znaczeń.
Anna Kańtoch stworzyła nieoczywisty kryminał, a nawet thriller o nieistnieniu i zagubieniu. To opowieść, w której przemoc, śmierć i krew obecne są od pierwszej strony i naznaczają pozornie sterylny obraz białego domu w środku lasu, otoczonego śniegiem, zaklętego w wiecznym świcie, niczym w baśni. Ale zapomnijmy o happy endach, o magii i dobrych wróżkach. W zamian Niepełnia, w której dominują obcość, pustka i brak. Pragnienie wypełnienia, dopełnienia, uzupełnienia towarzyszy czytelnikowi cały czas, bo nawet odpowiedzi, które otrzymuje są zawieszone w próżni, bezimienne, pozostają niedookreślonymi wrażeniami bez szansy na konkretne rozwiązanie. Na koniec otacza nas poczucie narastającej tajemnicy, penetrowania nieoczywistego, a wokół zapach dzikości, piżma i dymu, jakby:
() coś przeszło obok niej, coś niewyobrażalnie obcego i wielkiego, jakby w ciemnym lesie na moment spoczął na niej wzrok bestii albo anioła.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Powergraph. <3
**Zapraszam na filmik & ROZDANIE!
„Nieoczywisty” to dla mnie słowo-klucz tej książki!!
Dokładnie! 🙂
Cenię sobie prozę Ani Kańtoch, a „Niepełnię” mam już w czytelniczej, recenzenckiej kolejce 🙂
Jak wiesz, czytałam jedynie „Wiarę” (MEGA!), teraz „Niepełnię” – warsztat miodzio, opowieści niesamowite, poczucie tajemnicy idealne, więc chcę więcej. 🙂
W fantastycznych klimatach polecam „Światy Dantego” – to zbiór opowiadań, więc możesz podgryzać na raty 😀
Cudnie! Zapisuję! <3 Ale najpierw… "Łaska"! 🙂
Ja czytałam „Łaskę”, za to muszę nadrobić „Wiarę” 😀
W „Niepełni” to chyba właśnie ta pustka – momentami wręcz dusząca i przytłaczająca – odgrywa największą rolę. Lektura tej książki powoduje pewien niepokój choć czasami trudno znaleźć jego przyczyny, a to chyba udowadnia, że to thriller-majstersztyk. 🙂 Nie musimy już chyba dodawać, że po raz kolejny bardzo miło czytało nam się taką recenzję. 😉
Pustka, biel, nicość… zdecydowanie wspaniała atmosfera!
Dziękuję za przemiłe słowa! 🙂