„Muszę przyznać, że ostatnie lata były dobre dla kobiet w naszej firmie. I w nich zaczęto dostrzegać fachowość, wiedzę i dyspozycyjność, która w tej służbie jest jedną z najważniejszych cech. Zwróć uwagę, że coraz więcej jest kobiet na stanowiskach komendantów czy dyrektorów biur. To dobry prognostyk. Zatem życzę swoim koleżankom powodzenia i sukcesów. I żeby mężczyźni traktowali je jak partnerów zawodowych.”
Temat kobiet w służbach mundurowych wciąż wzbudza skrajne emocje. Kobiety od lat czynnie obecne w wojsku, straży, czy w policji, zajmujące miejsca na wszelkich możliwych stanowiskach to niby jest widok powszedni, niby opatrzony z logicznego punktu widzenia, a jednak, mimo to, w jakiś sposób odnoszący się do kulturowego tabu. No bo jak to, że niby kobieta, w mundurze, z gazem i giwerą u pasa biega i łapie przestępców? Że pałuje zwyrodnialców z siłą porównywalną jej męskim kolegom, że jest partnerem, potrafi być wsparciem, bez strachu rzucając się w wir niebezpieczeństwa? Że poświęca swoje prywatne życie, by pomagać innym, by dawać przykład wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna, zamiast siedzieć w domu, nawiązując do stereotypów matki, żony i dobrej córki?
Służba w polskiej policji to zdecydowanie nie drużba, tym bardziej nie dla kobiet, które co prawda stanowią już niemal 40% wszystkich funkcjonariuszy, co roku dołączają do kolejnych jednostek, przechodzą intensywne szkolenia, a jednak w popularnej opinii wciąż pozostają wyjątkami. Patryk Vega wybrał siedem takich kobiet, siedem różnych typów funkcjonariuszek w różnym wieku, na różnych stanowiskach, każda z innym stażem pracy, których podstawowe cechy oraz pełnione w policji funkcje określają ich ksywki: Zadymiara, Matka Teresa, Ofiara, Łowca, Siłaczka, Komando i Pani Pułkownik. Podjął z nimi rozmowę i spisał ją w swojej reporterskiej publikacji „Niebezpieczne kobiety”, która stała się inspiracją oraz kanwą pod fikcyjny scenariusz filmowy.
Już w pierwszych zdaniach upadają powszechne stereotypy, obalone zostają mity o kobiecej stronie policji. Każda z tych kobiet to twardzielka z krwi i kości, silna, pomimo oczywistych słabości, bezkompromisowa, wyszkolona tak, by działać, nie chować się w cieniu. Te kobiety biją na potęgę, piją na potęgę i nie wstydzą się tego, kim są, nawet jeśli musiały poświęcić wszystko, by pozostać w mundurze. Co prawda motywacje bywają tutaj różne, tak jak różna jest każda z przepytywanych przez Vegę funkcjonariuszek, ale powielają się elementy ich życia. Nieudane małżeństwa, przemoc domowa, problemy z alkoholem – policjantkom nie jest łatwo dopasować ten tryb pracy do wyobrażenia o służbie. Ich prywatność czasami w kompletnej rozsypce, gdzieś na rozdrożach, a czasami w ogóle nie istnieje. Niemniej ostateczne wrażenie pozostaje jedno – każda z tych kobiet oddała serce policji i nie prosi się o niczyją wdzięczność.
„Niebezpieczne kobiety” intrygują tematyką, otwierają oczy nie tylko na samą obecność kobiet w policji, ale przede wszystkim na postrzeganie służb mundurowych jako uniwersalnego stylu życia, jednolitego oraz dostępnego bez względu na płeć. Udowadniają, że to wyłącznie kwestia postrzegania, a gdy zmrużymy oczy, to mundur pozostanie mundurem, przywilejem, na który trzeba sobie zasłużyć, nieistotne, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Patryk Vega słucha zwierzeń, anegdot, historii czasami tak strasznych, że nieprawdopodobnych, ale sam z siebie raczej nie daje zbyt wiele. Z jednej strony jest to co nieco monotonne, bo historie potrafią się powielać, ale to pewnie ta umiejętność wyciągania zwierzeń, prowokowania do wyznań sprawiła, że funkcjonariuszki tak otwarcie opowiedziały o swoim życiu zawodowym i prywatnym, z takimi szczegółami. Każda z nich zdaje się mówić z czystej potrzeby mówienia, bo końcu nikt ich nie ocenia, nikt nie sprawdza – mogą pokazać, że kobieta na służbie jest zwyczajnym funkcjonariuszem i zrobi wszystko, by stanąć na wysokości zadania.
O.
*Tekst powstał we współpracy z Księgarnią Internetową WOBLINK. <3
**Zapraszam na filmik! 🙂
Już tyle dobrego słyszałam o książkach Vegi, że nie mogę się doczekać aż moja biblioteka w końcu dorobi się jakiś egzemplarzy …
Jest dobra, opowieści policjantek są niewiarygodne, a ich historie dające do myślenia, ale miejscami powiela się. Zabrakło mi tutaj nieco samego Vegi, żeby czasami w innym kierunku rozmowa poszła. 🙂