„Ostatnia aria Mozarta” Matt Rees – recenzja

Możemy udawać ile tylko chcemy, ale lubimy mierzyć naszą kulturę wielkimi nazwiskami. Słynnymi postaciami z historii, którymi definiujemy epoki, których obserwujemy pod mikroskopem, by z nieustającą obsesją odkrywać ich największe sekrety. Doszukujemy się intryg, manipulacji, spisków na światową skalę, a kiedy nie umiemy powiązać luźnych nitek, nie potrafimy odnaleźć związków, to wciąż od nowa przypisujemy im te wymyślone. Przecież biografia nie musi już dzisiaj być autentyczna, ba, nie musi nawet dotyczyć żyjącej niegdyś osoby. Z obmyślania prawdziwie nieprawdziwych ciekawostek, z posługiwania się ploteczkami i niedomówieniami współczesna popkultura zrobiła coś na wzór sztuki samej w sobie. Wystarczy jeden trop, mały ślad, odbicie rzeczywistości, by wykreować nową opowieść.

W taki sposób zainspirowała Matta Reesa postać Marii Anny Mozart, zwanej Nannerl, siostry Wolfganga Amadeusza, której wspomnienie wykorzystał, by stworzyć opowieść o śmierci geniusza, o wielkim spisku i niekończącej się mocy muzyki Ostatniej Arii Mozarta.

Wolfgang Amadeusz Mozart umiera 5 grudnia 1791 roku w Wiedniu w wieku trzydziestu pięciu lat. Austriacka stolica huczy od plotek o bankructwie, o romansach, o niewierności tego genialnego dziecka muzyki, bo jego przedwczesna śmierć pozostawiła wiele niedomówień. Oficjalnie, Mozart chorował od dłuższego już czasu, jednak tuż przed końcem majaczył, miewał halucynacje i wspominał żonie o otruciu. Tylko kto i dlaczego miałby otruć tego muzycznego geniusza? Odpowiedzi poszukiwać będzie siostra Wolfganga Maria Anna Mozart zwana Nannerl która zagłębi się w bezwzględny świat wiedeńskich elit i trafi na nie lada polityczną intrygę.

Śmierć Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz jej niejasne, niewyjaśnione do dzisiaj okoliczności, od dziesięcioleci fascynują niezmiennie, a nad ich rozwikłaniem głowią się nie lada tęgie umysły świata naukowego. Mówi się o przewlekłej chorobie nerek, o reumatyzmie, o włośnicy, o grypie, o przypadłościach natury neurologicznej, a to jedynie garść z tuzinów możliwości podawanych przez znawców medycyny. Kiedy do tajemnicy dodamy wpływ, jaki Mozart miał w obecnym czasie na świat muzyki oraz kultury, na elitarne środowisko, w którym się obracał, oraz burzliwą epokę, w której przyszło mu tworzyć, to nie dziwi wcale fakt, że podejrzewać można morderstwo, w tym właśnie owo legendarne otrucie, któremu miał podobno zostać poddany. Jedni wiązali to z kompozycją sławnego Requiem, drudzy z pewnym zawistnym kompozytorem, a jeszcze inni ze spiskiem wolnomularskim, bo mit masonerii oraz jej wpływów pozostaje wiecznie żywy, a kompozytorskie idee mogły niejako burzyć porządek austriackiego cesarstwa.

Matt Rees wykorzystał historyczną zagadkę i wykreował nie lada kryminalną opowieść w oświeceniowym duchu, opierając się na jednej z najpopularniejszych legend, dotyczących śmierci kompozytora. Co więcej, zafascynowany jego muzyką, oparł nawet Ostatnią Arię Mozarta na strukturze inspirowanej pełną pasji sonatą a-moll, co sprawia, że cała powieść przypomina pieczołowicie spisaną kompozycję, nawiązującą charakterem do utworu muzycznego. Tym samym, czytelnik otrzymuje historyczną opowieść pełną pasji, muzyki i polityki, naznaczoną śmiercią oraz sekretami, które sięgają głębiej, niż moglibyśmy przypuszczać. A to wszystko podane lekko, niezobowiązująco, opowiedziane ustami kobiety, o której talencie świat zapomniał, kiedy tylko zeszła ze sceny. Siostry, w której rysach przez lata jeszcze postrzegano widmo brata Marii Anny Mozart.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiece. <3

**Zapraszam na filmik i na ROZDANIE!

Dodaj komentarz: