„Surogatka” Louise Jensen – recenzja

Popkultura nie boi się trudnych tematów. Nie stroni od ludzkiego cierpienia, od niewyobrażalnego bólu, od tego, co traumatyczne, a co zniszczony umysł pragnie odrzucić w kąt, wyprzeć w najdalsze zakątki podświadomości. Filmy, książki, gry Żaden temat nie jest tabu, nawet tak dramatyczny, tak nieustępliwie rozpaczliwy, jak niemożność poczęcia, jak utrata dziecka, jak walka o macierzyństwo. A z tym problemem walczy niejedna kobieta, niejednokrotnie przegrywając bitwę za bitwą. Niektóre poddają się, godzą ze stanem rzeczy i odwracają uwagę, by szukać ukojenia gdzie indziej. Inne nie potrafią pogodzić się z porażką i będąc gotowymi na wszystko, by zostać matką, brną naprzód nie przyjmując przegranej do wiadomości.

O pragnieniu macierzyństwa silniejszym od wszelkich innych uczuć i o desperacji, która prowadzi do tragedii opowiada przejmujący thriller Louise Jensen Surogatka.

Znasz to uczucie? Kiedy pragniesz czegoś tak bardzo, że niemal byłabyś gotowa za to zabić?

Kat i Nick od lat starają się o dziecko, ale niestety metody naturalne zawiodły, a dwie adopcje nie powiodły się. Kat jest zdruzgotana i gotowa na wszystko, by zostać mamą, dlatego gdy na horyzoncie przypadkiem pojawia się Lisa, jej przyjaciółka z dawnych lat, która wspomina o surogacji, to Kat już wie, że nie ma innej opcji. Lisa zostanie matką jej nowego dziecka. Dziecka, którego Kat już nie straci, którego nie odda, któremu poświęci się całkowicie. Jednak z Lisą wiąże Kat przeszłość i tajemnice, o których tak bardzo chciała już zapomnieć. Wspomnienia ożywają na nowo i tym razem nie będzie można przed nimi uciec.

Nie istnieje żadne prawo, które mogłoby zmusić matkę do oddania dziecka, bez względu na to, co komu obiecała.

Surogacja, czyli macierzyństwo zastępcze, to temat, który nawet pod względem prawnym ukrywa się w niedoprecyzowanej szarej strefie. Teoretycznie, można zawrzeć umowę między matką zastępczą a przyszłymi rodzicami dziecka, niemniej prawnie wygląda to w ten sposób, że dziecka nie można odebrać siłą, jeśli ostatecznie kobieta zdecyduje się, by zostawić je dla siebie. Cała procedura nie może działać na zasadzie transakcji surogatka może otrzymać wsparcie finansowe za proces, który przechodzi (w tym badania, wyposażenie, pomoc lekarską), ale nie może otrzymać zapłaty za dziecko. Co więcej, w Polsce, matka zastępcza zawsze w dokumentacji pozostanie matką, bez względu na materiał genetyczny, jaki w sobie nosi. Louise Jensen potraktowała ten skomplikowany temat z należytą delikatnością, ale jednocześnie wtłoczyła w swoje bohaterki całe morze skrajnych emocji, które sprawiają, że wchodzimy w ich udręczone umysły, próbując pojąć ich motywacje, wytłumaczyć ich czyny.

„Surogatka” Louise Jensen, przeł. Aga Zano

Surogatka to ten rodzaj dreszczowca, który ściąga nieuważnego czytelnika na manowce już od pierwszych stron. Louise Jensen umiejętnie meandruje, zakręca swoją fabułę, tworzy dymy i lustra, które w sprytny sposób ukrywają i odbijają prawdę. Obraz, który otrzymuje czytelnik to groteskowa wersja wydarzeń podkręcona przez namiętności, przez niespełnione pragnienia, przez traumy przeszłości, które przysłaniają rzeczywistość. To, co dzieje się naprawdę to rozpad świata, w którym potrzeba macierzyństwa jest tak silna, tak zniewalająca, że zaburza wszystko inne, pozwalając, by rządziły w nim jedynie sekrety i kłamstwa. To właśnie dzięki temu zabiegowi Surogatka Louise Jensen jest zniewalającym thrillerem, który aż do samego końca trzeba przyznać, że nieco absurdalnego na potrzeby intensywności finału przyniesie satysfakcję z lektury wszystkim miłośnikom gatunku.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Burda Książki. <3

**Zapraszam na filmik!

Komentarze do: “„Surogatka” Louise Jensen – recenzja

  1. Mamandee napisał(a):

    Bardzo ciekawa recenzja, fajnie że napisałaś też ciekawostkę o surogacji. Dziękuję. 🙂

Dodaj komentarz: