Najmisterniej utkane smaki w obłoku najwymyślniejszych przypraw, odrobina magii spowita miłosną tajemnicą oto przepis na Baszę smaku Saygana Ersina.
Wyobraźcie sobie spektakularny pałac sułtana w Konstantynopolu. Wielopoziomową, wielowarstwową konstrukcję z najszlachetniejszych kruszców, zamieszkiwaną przez ponad cztery tysiące stałych mieszkańców. A teraz wyobraźcie sobie imperialne kuchnie, miejsca, w których każdego dnia, przez całe stulecia uwijano się jak w ukropie i przygotowywano po kilka posiłków dziennie dla całej sułtańskiej świty. Jak wielkie musiały być to przestrzenie? Jak obszerne musiały być spichrze, by pomieścić takie ilości jedzenia? Ilu kucharzy dzień w dzień obmyślało najwykwintniejsze dania? Kim byli ci ludzie, w rękach których sułtan pokładał życie swoje i jemu najbliższych?
Tylko zerknijcie na ten fragment!
Kuchnie mieściły się tuż za nimi i ciągnęły na prawo, wzdłuż boku ogromnego dziedzińca. Były to największe budynki na terenie pałacu i nigdzie w całym kompleksie nie pracowała większa liczba ludzi. Ponad tysiąc kucharzy i ich uczniów, oprócz nich niemal cztery setki cukierników przyrządzających desery, szerbety i marynowane specjały, do tego uczniowie naczelnego kupca, ochmistrz spiżarni i jego skrybowie, przesiewacze, mieszalnicy, a także pracownicy Piekarni Sułtańskiej i Piekarni Powszechnej, tragarze niosący wodę, palacze, którzy po wybrzmieniu wezwania porannej modlitwy rozpalali w piecach, serowarzy, specjaliści od wyrobu jogurtów, zielarze zbierający lecznicze zioła, wytwórcy lodu, rzeźnicy i drobiarze.
Imperium osmańskie, XVIII wiek. Do Wielkiej Kuchni w pałacu sułtańskim przybywa tajemniczy Kucharz o niezwykłych umiejętnościach. Basza Smaku, czyli król smaku, którego potrawy potrafią przekonać nieprzekonanych, zło obracać w dobro, hipnotyzować swoją doskonałością. Jednak on skrywa w sercu sekret. Jego celem nie jest bowiem bogactwo, nie jest uznanie dworu, ale miłość i zemsta, które w jego osobistej historii idą nieodłącznie w parze. Teraz Kucharz, który sam od dawna nie wymawia swojego imienia, jest bliżej celu niż kiedykolwiek dotąd.
Bezimienny mężczyzna, który poświęca całe życie, by dostać się do pałacu. Człowiek, który skrywa sekret za sekretem, a który potrafi zaklinać potrawy tak, że poprzez skomplikowane kompozycje smakowe wpływa na umysły i serca innych ludzi. Czy nie brzmi to fascynująco? Jego historię poznajemy powoli, odsłania się przed nami niespiesznie, dając chwilę na przetrawienie wszystkich niesamowitych faktów. Okazuje się, że ten bohater Saygana Ersina uwikłany jest w historyczne sieci, w pajęczyny władzy, a jego życie z dnia na dzień zmienia się jak w kalejdoskopie, więc nie może być pewny niczego oprócz swoich niezwykłych umiejętności i uczucia pieczołowicie pielęgnowanego w sercu. A to wszystko w sułtańskim rozszalałym ulu tysięcy kucharzy i specjalistów od jedzenia, w roju plotek i szaleństwa ludzkich emocji, wokół spisków i zawieruchy historii.
Istnieją takie powieści, które wywołują niekontrolowane poczucie głodu, ssanie w żołądku tak intensywne, że zaspokoić je może tylko wielogodzinna uczta. Opowieści przesycone opisami wymyślnych dań, smakami tak zjawiskowymi, że aż ślinka cieknie na samą myśl, zapachami tak działającymi na wyobraźnię, że znika cały świat wokół i przenosimy się do innej, fikcyjnej rzeczywistości Tak działa Basza smaku, tak działa spotkanie z Kucharzem, królem sułtańskiej kuchni! Saygan Ersin pokazał jak przez żołądek można dotrzeć do ludzkiego serca, ujarzmić i uwieść czyjeś namiętności, wpłynąć na losy swoje i wszystkich ludzi wokół. Jego opowieść jest niezwykła, aromatyczna i udowadnia to, o czym wiemy podświadomie wszyscy:
Poeci mieli rację: żar miłości, jeśli dać mu możliwość, może spalić cały świat.
Fenomenalnie smakowita powieść!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN. <3
**Zapraszam na filmik!
Brzmi smakowicie. 🙂
Taka właśnie jest! <3