„Nagranie” Małgorzata Falkowska recenzja PATRONACKA

Nie tak łatwo w literaturze kryminalnej odnaleźć przykłady kobiecych postaci o psychopatycznych skłonnościach, tym większa przyjemność, gdy natrafia się na nią zupełnie nieoczekiwanie w Nagraniu Małgorzaty Falkowskiej.

Ostatnie pół roku zbiera krwawe żniwo na toruńskich ulicach. Zaginęło pięciu młodych mężczyzn, trop po nich urwał się gdzieś na Bulwarach. Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki z nagraniami, które otrzymują rodziny zaginionych, a które każą się domyślać, że porwani już nie żyją. Motyw? Nieznany, podobnie jak sprawca, który sprytnie ukrywa swoją tożsamość. Sprawą zajmuje się komisarz Maciej Gorczyński, a towarzyszy mu zaprzyjaźniona jasnowidzka Sylwia Trojanowska, z którą niejednokrotnie już współpracował. Śledztwo rozpędza się, a morderca, kimkolwiek jest, obserwuje bacznie ruchy policji i śledzi ich każdy krok.

Zawsze mam pewne wątpliwości, kiedy uznany pisarz porzuca swój ulubiony gatunek i sięga po inny, zupełnie niepodobny, w ramach pisarskiego eksperymentu. Małgorzata Falkowska jednak poradziła sobie z transformacją perfekcyjnie czuć, że płynie w niej kryminalna krew i złapała bakcyla zbrodni, a na dokładkę udało jej się zaskoczyć taką wyjadaczkę gatunku jak ja! A to wszystko dlatego, że w Nagraniu wykreowała postać kobiecą, która złem przeniknięta jest do szpiku kości, zwyrodniałą, która ma jakąś wizję, ale ta wizja jest tak wypaczona i skrzywiona jak jej spojrzenie na rzeczywistość. To intrygująca postać w kontekście literatury kryminalnej, ale także rzeczywistych statystyk, bo to mężczyźni o wiele częściej bywają seryjnymi zabójcami, natomiast kobiety rzadko mają skręty w kierunku skrajnego okrucieństwa. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły i takim wyjątkiem godnym zapamiętania w literaturze była Annie Wilkies z Misery Stephena Kinga i takim wyjątkiem jest teraz morderczyni z powieści Małgorzaty Falkowskiej.

Nagranie to sprawnie napisana opowieść kryminalna, która przyciąga uwagę krótkimi, zwięzłymi rozdziałami i nieskomplikowanym zamysłem fabularnym. Są zbrodnie, są tajemnicze nagrania, autorka wrzuca czytelników w środek rozbabranego śledztwa, które prowadzi donikąd, a akcja właśnie się zagęszcza i szykuje przełom. Rozterki bohaterów są do bólu ludzkie, a wyścig z czasem aż nazbyt realny w fikcyjnej policyjnej rzeczywistości. Kobieta-morderczyni to wisienka na torcie, a pokrętne ścieżki, które do niej prowadzą są tym bardziej fascynujące. Zapomnijcie o happy endach, zapomnijcie o poczciwych opowieściach na dobranoc i módlcie się, by nikt nigdy nie szykował Waszego nagrania.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecem. <3

**Zapraszam na filmik i na KONKURS!

Dodaj komentarz: