Bezsenne Środy: „Głód” Alma Katsu – recenzja

W Bezsenną Środę porywająca opowieść inspirowana prawdziwymi, złowieszczymi wydarzeniami rodem z XIX wieku – „Głód” Almy Katsu.

Wyprawa Donnera swojego czasu przeszła do legendy i stała się jedną z opowieści, które przez dziesięciolecia fascynowały kolejne pokolenia.  Wiosną 1846 roku z miasteczka Springfield w stanie Illinois wyrusza karawana, na którą składa się kilkadziesiąt wozów kilku miejscowych zamożnych rodzin. Ich celem jest legendarna Kalifornia, ziemia mlekiem i złotem płynąca, w której pragną odnaleźć nowe, lepsze życie. Jedni uciekają przed przeszłością, inni szukają szansy na nowy zarobek, inni szukają po prostu przygody. Ale wybrana przez pionierów trasa okazuje się być o wiele bardziej skomplikowana, a szlaki pełne wyzwań, na które nie byli przygotowani. Tydzień mijał za tygodniem, miesiąc za miesiącem, kurczyły się zapasy, wreszcie nadchodziła zima, a pech nie opuszczał wyprawy. Zmuszeni do ostateczności, zdesperowani i ogarnięci niepojętym głodem zdecydowali się na kanibalizm. Z grupy 87 osób uratowało się 48 osób. To ich opowieść.

O ile u Simmonsa strach przezierał się przez każdą możliwą szczelinę Terroru i Erebusa, o ile w wyciu wiatru i my czytelnicy słyszeliśmy wycie demonów wiecznej bieli, to w „Głodzie” nie słyszymy zbyt wiele. Ot, szepty od czasu do czasu, niepokój narastający pośród członków wyprawy, napięcie, które buzuje pośród pionierów. Nie ma w tych nic strasznego, nic niepokojącego, ale mimo wszystko jest diabelnie fascynująco. Bo oto pośród piekącego słońca prerii, wybielonych pustyń i górskich pasm Sierra Nevada ożywa legenda o Wendigo. O tytułowym Głodzie, który przenika człowieka do samych kości, który czuć nie tylko w żołądku, ale nawet w każdej komórce krwi. O potrzebie mięsa, ofiary, pożerania drugiego człowieka, czyli jedna z najbardziej fascynujących kanibalistycznych legend rodem z indiańskich wierzeń.

„Opowiadał jej ze szczegółami o rzeczach, o jakich nie chciała wiedzieć. Opowiadał jej o głodzie mieszkającym nie w żołądku, lecz we krwi, dojmującym głodzie, jątrzącym jak zakażona rana. Opowiadał jej o słodkim zapachu ludzkiej skóry, o bogatym krzemienistym smaku ludzkiej krwi, o pragnieniu, które szarpało całym jego jestestwem.”

Alma Katsu bardzo sprawnie meandruje pomiędzy tym co prawdziwe a tym co fikcyjne. Na kartach „Głodu” ożywają prawdziwi pionierzy, kobiety i mężczyźni, którzy faktycznie brali udział w tej niefortunnej wyprawie. Autorka zbudowała im nowe charaktery, nadała ich historiom odpowiedniego pieprzu, a całość podkręciła drapieżnym motywem, który nadaje głębszego sensu ich tragedii. Zdesperowana garstka poszukiwaczy lepszego życia zmuszona do popełnienia tak nikczemnego czynu, jak zjedzenie drugiego człowieka tutaj okazuje się być pełną waśni, miłości, pragnień grupą, która mierzy się z jedną z największych tajemnic.

PrzyznamWam, że nie mogłam oderwać się od lektury. Almie Katsu daleko do Cormaca McCarthy’ego czy Dana Simmonsa, do których ktoś ją próbował nieudolnie porównać, ale trzeba przyznać, że „Głód” to piękna, dopracowana powieść, która takich porównań raczej nie potrzebuje.  Nie jest to horror per se, nie jest to nawet czysta groza, ale kawałek podkręconej historii, w której można odnaleźć indiańskie legendy, można doszukać się pewnych wyjaśnień, ale przede wszystkim  można dać się jej pochłonąć.

A co najważniejsze, spodoba się nie tylko miłośnikom bezsennych opowieści, ale także wielbicielom historycznych ciekawostek i kanibalistycznych odniesień.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo czuję głód, głód, który przenika do sedna mojej duszy.

O.

*Zapraszam na film!

Dodaj komentarz: