„Pionierzy” David McCullough – recenzja

Znany amerykański historyk David McCullough w „Pionierach” zabiera czytelnika do czasów, gdy zachód był dziki, nieokiełznany i wciąż w większości nieodkryty. Do czasów ludzi, którzy dopiero budowali Stany Zjednoczone.

Historie pionierów kojarzą się odbiorcom kultury z przejmującymi opowieściami o wypełnionych po brzegi wozach, o rodzinach, które zostawiły za sobą przeszłość, by budować przyszłość tysiące kilometrów od domu, o przeszkodach, jakie napotkali na swojej drodze. To często opowieści o wrogich indiańskich plemionach, o walce z niepogodą, z głodem, z chorobą, ze wszystkimi możliwymi przeciwnościami losu. O dzikich lasach, w których czają się nieznane bestie, o ciągnących się po horyzont pustyniach i niedolach, jakie czekają po drugiej stronie.

przeł. Mariusz Gądek

W książce Davida McCullough te wszystkie przeciwności to jedynie tło, bo główną siłą napędową opowieści jest nadzieja i siła, jaka bije z tych, którzy decydują się przeczesać nieznane szlaki dla kolejnych pokoleń. I tak poznajemy w „Pionierach” postaci nietuzinkowe, które z fikcyjnymi pionierami niewiele mają wspólnego. To praktyczni potomkowie swoich purytańskich ojców, często wpływowe osobistości pośród swoich społeczności, osoby, które swoją charyzmą i duchową postawą potrafiły przekonać innych, by podążali za nimi w nieznane. Byli to również ludzie o niepodważalnych ideałach, chroniący podstaw konstytucji, dbający o dobro bliźniego. Uwikłani w polityczne układy, przygotowani na ciężką pracę, która będzie stanowić podłoże kontynuowanej cywilizacji.

W „Pionierach” upadają drzewa, rodzą się nowe osady, przybywają kolejni spragnieni powiewu świeżości mieszkańcy. Niestraszne im powodzie, niestraszne susze, niestraszne choroby – pionierzy końca XVIII wieku to nie chojraki spragnione złota, ale twardzi, uparci mężczyźni i kobiety, gruntownie przygotowani do zaplanowanego przedsięwzięcia. David McCullough snuje ich fascynującą historię, która być może nieco umknęłaby zwykłemu czytelnikowi przyzwyczajonemu do pełnych przygód legend i amerykańskich baśni rodem z filmu. Nie ma w ich opowieści przerysowanej fikcji, ale prawda, która nawet po stuleciach pozostawia niezatarte wrażenie. Warto poznać tych, którzy okiełznali zachodnie ziemie Stanów Zjednoczonych, warto spojrzeć w oczy prawdziwym pionierom Ameryki. Będziecie zaskoczeni.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: