
Każda pora jest dobra na dobry horror. Każda pora roku. A że wiosna za rogiem, to ja zapraszam na horrory na wiosnę!
Upalne lato 1994. Billy i Ethan spędzają noc w namiocie w ogródku rodziny Marshów. Dwóch chłopców i mała przygoda pod czujnym okiem rodziców. Tylko że… Tamtej nocy Billy znika. Rozpływa się w powietrzu. A jego sprawa staje się jedną z najgłośniejszych w kraju. Po latach, wciąż dotknięty traumą przeszłości Ethan wraca do rodzinnego domu, by zorientować się, że znów dzieje się coś złego w okolicy. A sprawa zaginięcia Billego powraca jak złowieszczy bumerang. Co tak naprawdę wydarzyło się tamtej letniej nocy?

Motyw zaginięć jest jednym z najbardziej fascynujących, na jakie mogą pozwolić sobie twórcy literatury gatunkowej. Od razu przyciąga naszą uwagę, bowiem nieświadomie od pierwszych chwil – to my, czytelnicy – zamieniamy się w czujnych detektywów. Z napięciem dopatrujemy się szczegółów między słowami i wspomnieniami. Wyłapujemy wskazówki i tropy. Próbujemy skleić w całość coś, czego dostajemy od autora jedynie fragmenty. I to od samego pisarza zależy, czy te fragmenty stworzą ostatecznie spójny obraz całości, czy opowieść będzie miała sens. Riley Sager sprawił, że sens jest. Ba, ta historia jest tak naprawdę bardzo życiowa pod pewnymi względami. A pod innymi – skręca w obłędnym kierunku, w końcu to Sager i musi być pokręcone, zanim się odkręci.
Czy straszy? „W środku nocy” to thriller ze sprytnie powtykanymi elementami grozy, a poczucie strachu bierze się tutaj z niepokoju, paranoi i osaczenia naszego głównego bohatera. Coś złego dzieje się od pierwszej nocy w rodzinnym domu. A scena z zapalającymi się po kolei światłami poszczególnych sąsiedzkich podwórek wywołała u mnie ciary. Nikt tutaj ze strachu nie umrze, że pojawi się to znajome kłucie w mostku, jakiś woal strachu, który krąży w tej powieści.
Bardzo lubię wszystkie dotychczasowe tytuły Rileya Sagera. Ten jednak spodobał mi się najbardziej. Może to kwestia samego doboru tematu – nawiedzone domy są ok, ale zaginione dziecko? Tajemnica sprzed lat? Tego nic nie jest w stanie pokonać. Przynajmniej dla mnie. Jedno jest pewne – to jest Sager w znakomitej formie. Lepszej niż ostatnimi czasy, a przecież przy poprzednich książkach też się dobrze bawiliśmy. Tutaj nie mam jednak do czego się przyczepić, bo całość jest wyważona, po prostu, dopracowana do ostatniej kropki. Między thrillerem a grozą, z jednym z najciekawszych motywów, ograna po swojemu. A to u Sagera cenię najbardziej.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.