Podobno najczęściej czytaną księgą Pisma Świętego jest Apokalipsa św. Jana. Wydaje się być to faktem nieprzypadkowym, gdyż już od zarania dziejów ludzkość zdaje się być zafascynowana myślą o końcu świata, o wielkim „bum”, które ma zakończyć wszystko co znamy, wszystko to, co widzimy aż po horyzont i za nim. Gotujące się rzeki, eksplodujące góry, deszcz kamieni, nierealny kolor nieba… Świat, który znamy musi zostać obrócony do góry nogami, jego prawa zakwestionowane lub obalone, zanim nastąpi koniec. Albo początek.
Tak jak w przypadku opowieści, która zaczyna się od końca, historii umierającej Ziemi i ludzi, którzy nauczyli się żyć na pękniętej planecie – „Piąta pora roku” N.K. Jemisin dystopijnego cyklu fantasy Broken Earth.
„Musisz pamiętać, że koniec jednej historii, to tylko początek kolejnej. Zdarzało się to już wcześniej. Ludzie umierają. Znika dawny ład. Powstają nowe społeczeństwa. Kiedy mówimy, że 'świat się skończył’, zazwyczaj kłamiemy, bo sama planeta ma się dobrze.
Ale tak właśnie kończy się świat.
Tak kończy się świat.
Tak kończy się świat.
Po raz ostatni.”
Koniec świata to paradoksalnie początek w powieści N.K. Jemisin. Kataklizm, destrukcja i w końcu śmierć to jeźdźcy apokalipsy tej niezwykłej krainy Bezruchu, dawniej przypominającej naszą Ziemię. Krainy, której prawa zostały bezlitośnie zaburzone przez wszechobecne zniszczenie. Ruchy tektoniczne, trzęsienia ziemi, czy wybuchy wulkanów to tytułowa piąta pora roku – wzmożona działalność sejsmiczna wyznacza swoisty koniec świata, początek nowej epoki. Mieszkańcy przyzwyczaili się do tego dramatycznego cyklu, część ewoluowała i okiełznała sejsmiczne moce, stając się rogga – górotworami, którzy manipulują energią Ziemi, a których siła jest tak niebezpieczna, że stają się wykluczonymi z życia zwykłych społeczności. Do tej kasty wygnańców należą bohaterki „Piątej pory roku” – mściwa, zrozpaczona Essun, młodziutka, odrzucona przez rodzinę Damaya, oraz zbuntowana Sjenit – i to jest ich historia.
Przeraża ta planeta, niebezpieczna, rozogniona, zdesperowana, która sieje zniszczenie i śmierć, kontynuując dzieło Ojca Ziemi. Przypomina to odwieczne prawo karmy, w którym wszystko zawraca ze zdwojoną siłą i tylko od człowieka zależy, czy to, co powróci przyniesie szczęście i rozpacz. N. K. Jemisin daje do zrozumienia, że ludzkość gdzieś popełniła zbyt wiele błędów, wysłała w eter zbyt wiele złości, przelała zbyt wiele krwi i bólu. Teraz to wszystko do niej wraca, wywołując chaos, budząc zbiorowe nieszczęście, ale jednocześnie nie studząc powszechnej nienawiści. Społeczna opresja jest na porządku dziennym, tak jak powszechne są trzęsienia ziemi, czy wybuch wulkanu w Bezruchu. Energia wiecznie na skraju, oscylująca na krawędzi, tak jak emocje, tak jak życie ciągle postawione na ostrzu noża. Koniec świata zdaje się być tu wybawieniem, uwolnieniem od nieujarzmionych żywiołów, potwornych w swojej destrukcyjnej sile.
W „Piątej porze roku” N.K. Jemisin zamknęła fantastyczny, rozdarty świat skąpany w ogniu, połączony z fascynującą opowieścią opartą o znajome, znane w gatunku fabularne chwyty. Jak to bywa przy szeroko podziwianych i uwielbianych autorach, nagradzanych przez kapituły Hugo, czy Nebuli, tak u Jemisin stawia się na to, co dzisiaj w fantasy najbardziej popularne i szeroko akceptowane. Nie można również zapomnieć, że wszystkie książki polecane przez Johna Scalziego, tak i ta seria posiada polityczny wymiar i mocno progresywny kontekst. To może z jednej strony się podobać, a innych czytelników odrzucić, szczególnie tych, dla których takie upolitycznione spojrzenie, mniej lub bardziej ukryte, wydaje się być już nieco wyeksploatowane. Niemniej, „Piąta pora roku” ma potencjał, intryguje i wciąga, a zakończenie sprawia, że czytelnik jeszcze długi czas będzie rozmyślał o krainie Bezruchu.
„Tak to się zaczęło. Słuchaj. Tak właśnie zmienił się świat.”
O.
FABUŁA:
- W krainie zwanej Bezruchem cyklicznie przychodzi piąta pora roku – koniec świata, koniec pewnej ery i początek nowego porządku. Rozpęknięta Ziemia drży pod stopami, wybuchają wulkany, płyty tektoniczne jęczą i ocierają się niespokojnie. Sejsmiczne moce mogą ujarzmić nieliczni – górotwory – bohaterki tej historii.
TEMATYKA:
- Koniec świata, apokalipsa, fantastyka, fantasy, dystopia.
DLA KOGO?
- Dla fanów dobrego, nagradzanego, wciągającego fantasy.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non. <3
**Zapraszam na kanał na filmik i na KONKURS! 🙂
Mam ją w planach na najbliższe dni 🙂
Apokalipsa to zdecydowanie nie moja bajka, ale z drugiej strony, piszesz o tym bardzo obiecująco… przemyślę 😀
Niedawno skończyłam i również według mnie to świetna powieść. Zdecydowanie zahaczająca o to co już powiedziane, ale jakby z zupełnie innej strony. 😀