Bezsenne Środy: „Wyklęty” Graham Masterton – recenzja

Miasteczko w cieniu legendarnego Salem, tajemnica przeklętego statku, zmarli, którzy powstają z grobów – „Wyklęty” Grahama Mastertona.

„Wszelako jest jeszcze Inny, którego Imię nigdy nie bywa wymawiane, jest on bowiem Wyrzutkiem Wygnanym i z Nieba, i z Piekła, jednako potępionym pośród wyższych Bytów i na ziemskim padole. Jego Imię wykreślono z każdego Księgi i Tablicy, zasię jego Wizerunek zniszczono w każdym Miejscu, gdzie ludzie oddawali mu cześć. On jest Wyklęty i budzi najwyższy Strach, na jego bowiem rozkaz zmarli wstają z grobów i Słońce samo gasi swój blask.”

WITAJCIE W GRANITHEAD

„Granithead było pomniejszoną wersją Salem, zbiorowiskiem osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych domów oraz sklepów skupionych wokół malowniczego rynku. Trzy czy cztery wąskie, strome uliczki prowadziły z rynku na dół do malowniczej półkolistej przystani, gdzie w naszych czasach zawsze było gęsto od jachtów.”

Witajcie w Granithead – miasteczku sąsiadującym z Salem, na wschodnim, północnym wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. To tutaj wraz z ukochaną żoną Jane zamieszkał John Trenton, to tutaj planowali przyszłość. Teraz jednak John został sam. Jane zginęła w tragicznym wypadku, ale… wydaje się, że gdzieś, wciąż krąży po korytarzach ich wiekowego domu. John próbuje ignorować znaki, próbuje żyć dalej, kupuje antyki do swojego sklepu, w tym intrygującą akwarelę, na której widać tajemniczy statek. Wkrótce atmosfera w miasteczku zagęszcza się, niesamowite wydarzenia nawarstwiają w życiu Johna, a przeszłość odkrywa przed nim najpotworniejsze sekrety.

CZY STRASZY?

„Kiedy oglądasz w telewizji Davida Copperfielda, ani przez chwilę nie wierzysz, że jego sztuczki to prawdziwa magia. Ale w czasach, kiedy zatonął David Dark, w czasach, kiedy Salem opętane było gorączką polowań na czarownice, w tych czasach ludzie wierzyli w magię, w Boga i w diabła. A kimże ty jesteś, żeby twierdzić, że nie mieli racji?”

Miasteczko w sąsiedztwie legendarnego Salem. Duchy i zjawy, które wcale nie są milutkimi Kacperkami, tylko krwiożerczymi potworami. Tajemniczy statek sprzed wieków i jego koszmarny ładunek. A wszystko to w atmosferze snujących się mgieł, huczącego wiatru i starych domów, w których trzeszczą podłogi i roznoszą szepty od ściany do ściany.

Nie wiem, jak Wy, ale ja podczas lektury poczułam dreszczyk niepokoju, szczególnie w pierwszej części powieści, w której Masterton buduje nastrój, rozstawia swoje pionki na szachownicy i sprawia, że z urokliwego miasteczka Granithead zamienia się w miejscówkę z piekła rodem. Rozrysowuje przed naszymi oczami topografię miasteczka, przybliża do jego mieszkańców, wreszcie – konfrontuje z przeszłością tego miejsca, z ludźmi, którzy swoimi działaniami odmienili je na zawsze.

Wydarzenia śledzimy z perspektywy mężczyzny w żałobie, człowieka, który nagle utracił wszystko, a teraz odnosi wrażenie, że traci także rozum. Z jednej strony, nie chcemy wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone, nie chcemy wierzyć, że martwi mogą powracać z grobów. Z drugiej, tak jak John orientujemy się, że wielu rzeczy jeszcze nie rozumiemy i nigdy nie chcielibyśmy zrozumieć.

Mastertonowi udało się utrzymać nastrój niesamowitości i chociaż w finale całość nieco rozchodzi się po kościach (całkiem dosłownie), to straszna satysfakcja wydaje się być tutaj gwarantowana.

ZŁOTY KLASYK

Snujące się pośród wiatru duchy zmarłych, makabryczne miejsca niewyjaśnionych zbrodni, odgłosy szeptów, widma widziadeł… To dopiero początek! Czytelnicy nie tylko przejdą się malowniczymi uliczkami Granithead i Salem, ale odwiedzą też miejscowe sklepiki z kuriozami, dotrą nawet do biblioteki, której nikt nigdy nie widział na oczy, a której początki biorą się podobno jeszcze z miasteczka Dunwich. Graham Masterton dorzuca dopracowaną legendę statku, zakazanej bandery i koszmarnego ładunku, który wciąż woła z otchłani głębin. Całość dopina postacią starożytnego demona i tych, którzy myśleli, że mogą ujarzmić jego moc. To wszystko składa się na świat „Wyklętego”, to wszystko też sprawia, że trudno nie zanurzyć się w lekturze z przyjemnością.

Podobno „Wyklęty” dla wielu z Was to opus magnum Grahama Mastertona i wcale się temu nie dziwię. To powieść dopracowana w każdym calu, horror z krwi i kości, jeden z tych, które czarują czytelnika, omamiają fabularnie – musimy poznać wszystkie jego tajemnice. Masterton po mistrzowsku buduje i rozkłada napięcie, trzyma nas w garści od początku do samego końca.

„Wyklęty” to horror w starym dobrym stylu, perełka Złotej Ery Horroru, dzisiaj jeden z moich ulubionych, bez dwóch zdań.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo słyszę huśtawkę rozbujaną na wietrze…

O.

Dodaj komentarz: