„Podwójne życie Lydii Bird” Josie Silver – recenzja

Powieść ciepła, powieść dobra, powieść, dla fanów twórczości Kristin Hannah, Jojo Moyes i Jodi Picoult.

DRUGA SZANSA

Lydia i Freddie. Freddie i Lydia. Para idealna, para doskonała, na zawsze, aż śmierć ich nie rozłączy i… wtedy przytrafia się tragiczny wypadek. W urodziny Lydii, ukochany Freddie ginie w wypadku samochodowym, a jej świat runie w gruzach. W żałobie towarzyszą jej własna siostra i najlepszy przyjaciel Freddiego – Jonah. Lydia wie, że musi pozbierać swoje życie. I nagle… Staje się coś dziwnego, niewyjaśnionego, Lydia bowiem może znów przeżyć swoją miłość z Freddim, czas sprzed wypadku. Od razu korzysta z tej szansy, ale z czasem życie we śnie i życie na jawie rozdziela się i w prawdziwej rzeczywistości Lydia gotowa jest na nową ścieżkę i nową miłość.

MORZE EMOCJI

Przygotujcie się na całe morze pogmatwanych emocji! Jak to bywa w przypadku powieści tego typu, nie ma co liczyć na lekką, bezbolesną przeprawę, ale na prawdziwą huśtawkę wzruszeń. To wszystko za sprawą samej tematyki, jaką podejmuje Josie Silver, ale także tego, jak podeszła do zagadnień fabularnych. Strata najbliższej, kochanej osoby. Cios, który potrafi zmieść najsilniejszych i pogrążyć na lata w rozpaczy. Jej bohaterka ma wsparcie i świadomość, że chociaż skończyło się życie ukochanego, to ona będzie musiała żyć dalej. Jakoś. Na nowych zasadach budować inne życie na delikatnych, chwiejnych fundamentach. Wtedy dostaje szansę – trochę jak w tym japońskim zbiorze „Zanim wystygnie kawa”, chociaż inaczej. Bohaterka Silver bowiem nie ma ograniczonego czasu – może zawrócić, zakopać się wygodnie we wspomnieniach, przeżywać je niejako od nowa. To piękna i wygodna możliwość, sen, który może trwać wiecznie. Jednak prawdziwe życie zaoferuję inną, chociaż trudniejszą ścieżkę.

W „Podwójnym życiu Lydii Bird” Josie Silver opowiada o żałobie, po prostu. O jej przeżywaniu, doświadczaniu, najgorszych momentach tęsknoty i przygnębienia. O tym, jak serce wydaje się pękać, a człowiek nie ma nawet już sił na łzy. O nagłej utracie, o próbie doświadczania życia na nowo, o okopywaniu się w przeszłości. Ale także – a może przede wszystkim – Silver opowiada o rodzeniu się na nowo. O tworzeniu siebie po śmierci bliskiej osoby, o tym nowym życiu, które z początku może wydawać się tak przerażające, puste i obce. Autorce udało się zamknąć wszystko to, co najważniejsze w opowieść, która jest i rzeczywista, i metaforyczna jednocześnie. I rozrywająca serce i urocza w tym, co nowe, co dopiero nadejdzie.

I bez obaw – motyw tego drugiego życia, chociaż wydaje się być konceptem iście fantastycznym – u Josie Silver ma być przede wszystkim symboliczny. Czytelnik od razu rozpozna symptomy, rozpozna życiowe motywy. To, co z opisu może wydać się przesadne, jest zwyczajnie prawdziwe. Całość czyta się z prawdziwą przyjemnością, oddając całą uwagę bohaterom, których nie sposób nie polubić. I chociaż to wszystko już gdzieś było, to przekaz pozostaje wciąż uniwersalny i piękny. Po prostu. Takie powieści obyczajowe przemawiają do mnie najbardziej.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dodaj komentarz: