Straszne morskie książki | Bezsenne Środy

Kiedy rum zaszumi w głowie: straszne morskie opowieści!

„Wyrocznia” Thomas Olde Heuvelt

Wszystko zaczyna się od okrętu. Od wraku okrętu, który pojawił się znikąd na… polu tulipanów w zimowej mgle. To XVIII-wieczny żaglowiec o nazwie Wyrocznia… Znaleziska dokonują miejscowe dzieciaki, by wkrótce przekonać się, że ów okręt to przeklęte miejsce. Dziewczynka wchodzi do ładowni, słychać bicie dzwonu pokładowego i… dziewczynka znika. A to dopiero początek. Każdy, kto skusi się, by wejść do środka – znika. Na miejsce więc sprowadzony zostaje znawca od okultyzmu (ten sam co w „Hex”) i okazuje się, że Wyrocznia to zapowiedź czegoś, co długo czekało, by nadejść.

Czy straszy? Z początku na pewno! Już samo pojawienie się okrętu we mgle stawia wszystko, co wiemy o znanej nam rzeczywistości w zupełnie innym świetle. I póki Heuvelt obraca się wokół małej społeczności – to poczucie obcowania z dziwnym, niewyjaśnionym i straszliwym – działa na jego korzyść. Groza zaczyna rozmywać się, im bardziej apokaliptyczny zyskuje wydźwięk. Pojawienie się sił specjalnych, spisek na światową skalę… Rozmach nie działa na korzyść horroru, a przynajmniej strachu, jaki ma w nas budzić. „Wyrocznia” balansuje pomiędzy jednym a drugim. Poczucie niepokoju więc towarzyszy nam przez większość lektury.

Chociaż warto przyznać, że cały klimat robi tutaj statek-widmo i jego tajemnica. Statek, który jest przejściem, portalem do innej rzeczywistości. Do krainy mitów i legend, do świata pradawnych sił i mocy, których delikatny umysł człowieka nie jest w stanie nawet pojąć. Heuvelt operuje symbolami, niedopowiedzeniami, sugestiami. Rozmywa granice rzeczywistości, a to robi na nas wrażenie.

To o czym podskórnie jest „Wyrocznia”? To opowieść o dorastaniu i odpowiedzialności. To historia przeszłych traum i dziedziczonej winy. To także jedna w tych opowieści o końcu dzieciństwa, który musi kiedyś nadejść. I przemiany, jaka przychodzi z dorosłością. Pachnie Kingiem? Całkiem możliwe, w końcu King ceni Heuvelta, a Heuvelt uwielbia Kinga, więc…

Tak, „Wyrocznia” jest fantastyczna – pod względem konceptu, pod względem stylu. Heuvelt dopracował każdy szczegół i zrobił to dobrze. Motyw morski to moja wisienka na torcie. W sercu zostanie na długo i utwierdza mnie w przekonaniu, że Thomas Olde Heuvelt potrafi straszyć. I oby kontynuował tę ścieżkę.

„Wyklęty” Graham Masterton

To wciąż jest moja ulubiona i moim zdaniem najstraszniejsza powieść mistrza horroru. Scena z huśtawką to miód na serce! A wszystko wokół małego nadmorskiego miasteczka w okolicach legendarnego Salem. Coś dziwnego dzieje się w miasteczku, zmarli wychodzą z grobów, duchy krążą pośród żywych. A wszystko to prowadzi do pewnego zatopionego statku i jego przeklętego ładunku.

„Syrena” John Everson

Zapomnijcie o uroczych dziewuszkach kołyszących się na falach, zapomnijcie o Arielkach i syrenkach Andersena – przed Wami legendarny potwór morski, legendarny i mityczny! Syrena, która omamia swoim seksapilem i wciąga w odmęty tych, którzy nie potrafią oprzeć się pożądaniu. Element erotyczny obecny.

„Rozgwiazda” Peter Watts

Pierwszy tom kultowej Trylogii Ryfterów, kawał genialnego horroru science fiction, podwodne koszmary i wielkie korporacje. I kosmos głębin, potwory, których dotyk czuć na gołej skórze, przerażającą samotnością ludzi, którzy sami dla siebie są demonami.

„Ludzka przystań” John Ajvide Lindqvist

Zimny północny Bałtyk i ciemność w jego odmętach. Ciemność, która hipnotyzuje mieszkańców pewnej niewielkiej wyspy Domaro na Morzu Północnym. Tutaj morskie odmęty pragną ofiar, poświęcenia, a samo morze jest tu nieodłącznym elementem miejscowych tradycji.

„Widmo nad Innsmouth” H.P. Lovecraft

Pradawna klątwa małego miasteczka… Już od lat do Innsmouth nie jeździ się zbyt często, obcy nie są tu mile widziani. Krążą plotki o miejscowych, o rodach, które zapragnęły zbyt wiele i zaprzedały duszę samemu diabłu. Nocą słychać wycie, potworne odgłosy, od których cierpnie skóra. Czasami widać pośród mgieł, jak coś wychodzi z wody… Stamtąd nie ma ucieczki.

„Poławiacz” John Langan

Straszna literatura piękna, historia śmierci, starej legendy i tego, co kryje wody nurt. Dotknięci tragedią bohaterowie i zapaleni wędkarze trafiają na wzmiankę o tajemniczym Potoku Holendra. Postanawiają wyruszyć na łowy. W międzyczasie przystaną w miejscowym barze, by tam usłyszeć niezwykłą opowieść o strumieniu i o tym, który nawiedza jego wody. Warto jednak pamiętać, że to horror surrealistyczny, niespieszny, snujący się…

„Szczęki” Peter Benchley

Opowieść o małej turystycznej miesjcowości Amity nad oceanem, którą terroryzuje rekin zabójca, żarłacz biały, przez którego sezon letni zamieni się w prawdziwy koszmar.

„Na wodach północy” Ian McGuire

Bardzo realistyczna historia seryjnego mordercy, który poluje na swoich współtowarzyszy wyprawy. Brutalna, męska, dramatyczna opowieść o jednej z ostatnich wielorybniczych wypraw na północ, gdy nie ma dokąd uciec przed złem w drugim człowieku. To Cormac McCarthy na północnych wodach.

„Nasze podmorskie żony” Julia Armfield

To opowieść o miłości i stracie, poza czystą grozą i body horrorem, czyli horrorem ciała i cielesnej metamorfozy. Całość jest bardzo smutna, bo to historia kobiety, która wraca do domu po podwodnym wypadku i nie może się z tym pogodzić. Tutaj ocean – głębina – daje całe pole interpretacji.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.