Król Horroru, czyli niezawodny Stephen King, otoczył zagadkę kryminalną nutką porządnej grozy w złowieszczej powieści Outsider, która potrafi zmrozić krew w żyłach.
Podobno pisząc Outsidera Stephen King zadał sobie jedno proste pytanie: co by było gdyby jeden z najlepszych, najbardziej szanowanych i wartościowych członków społeczności został oskarżony o dokonanie niewyobrażalnej zbrodni, a wszystkie dowody i zeznania świadków były przeciwko niemu? Człowiek, któremu powierzano swoje dzieci, któremu ufano bezgranicznie, który w swoim otoczeniu posiadał niezachwianą opinię. Ktoś, kto bywał na każdej imprezie, był kochającym mężem, oddanym ojcem, miał ukochanych przyjaciół i rzesze znajomych. Co by było gdyby ktoś taki miał jednocześnie niezbite alibi i równie niezbite dowody przemawiały przeciw niemu?
Był jeden fakt twardy jak głaz i niepodważalny jak prawo grawitacji: człowiek nie może przebywać w dwóch miejscach jednocześnie.
Terry Maitland dokonał bestialskiej, niezrozumiałej zbrodni. To jasne jak słońce. Wszystkie dowody świadczą przeciw niemu. Świadkowie widzieli go w towarzystwie ofiary. Mały chłopiec, niewinne dziecko, zginęło z rąk zdeprawowanego trenera drużyn młodzieżowych baseballu. Czy może być coś bardziej przerażającego? Tylko że Terry w tym samym czasie przebywał w innym miejscu, w innym mieście, ma niepodważalne alibi i również ma świadków. W toku śledztwa, które prowadzi detektyw Ralph Anderson, wychodzą niepokojące nieścisłości, a coś przerażającego czai się w ciemnościach
I wierzę w Arthura Conan Doylea, który ustami Sherlocka Holmesa powiedział: Kiedy wyeliminujesz niemożliwe, cała reszta, jakkolwiek nieprawdopodobna, musi być prawdą.
Stephen King należy do zgrabnych rzemieślników popowej prozy i nie inaczej jest w przypadku Outsidera, w którym w umiejętny sposób łączy tak popularne kryminały z nutką porządnej, horrorowej grozy. Bohaterowie zdają się być zagubieni w labiryncie domysłów i dowodów, zupełnie tak, jakby natura kpiła z rozumu i nauki, jakby możliwa była groteskowa aberracja, niepojęte dla umysłu odchylenie od normy. I o ile w typowym dziele horroru nie było by w tym nic dziwnego, to w tak przyziemnej, brutalnej kwestii jaką jest bestialskie morderstwo dziecka i towarzyszące mu śledztwo policji, to poczucie przerażenia narasta, kiedy podkrada się do wyobraźni to, co nieprawdopodobne. W Outsiderze pojawia się latynoamerykańska legenda wymieszana z tak dobrze znanym motywem sobowtóra bliźniaka, który podstępnie wślizguje się w życie bohatera, kradnie je, przejmuje Nie przypadkiem King opowiada w wywiadach o inspiracji opowiadaniem William Wilson Edgara Allana Poe, w którym również narasta to złowieszcze poczucie nieodgadnionego niepokoju.
Takież to były naprawdę takie rysy twarzy Williama Wilsona? Widziałem jak najwyraźniej, że to jego rysy, lecz dygotałem niby w febrze majacząc, że nie do niego należą.
/”William Wilson” Edgar Allan Poe/
Co prawda Outsider na tle dorobku Stephena Kinga nie wyróżnia się niczym szczególnie spektakularnym, niemniej czytanie tej powieści to czysta przyjemność. Tym razem Król Horroru zadbał o to, by zgrabnie doprowadzić historię do końca, budując fabułę na wzór swoich nowszych powieści z cyklu Pan Mercedes. Jednocześnie można od razu zwrócić uwagę, że tak jak poprzednio, tak i tym razem King wyciąga rękę do szerszej widowni. Coś dla siebie znajdzie tutaj zarówno czytelnik pożerający niezobowiązujące kryminały, który nie sięga na co dzień po grozę, jak i kingowy wyjadacz, wielbiciel Króla, który doszuka się w Outsiderze pewnie niejednego dobrze już znanego motywu.
I chociaż ostatecznie potwór wydaje się mieć zawsze większe oczy u Kinga póki pozostaje głosem w ciemności, to Outsider ma szansę naprawdę przerazić, bo jego moc tkwi w bezlitosnej sile czystego strachu.
Wszystko jest możliwe powiedziała do pustego pokoju. Wszystko. Świat jest pełen dziwnych zakamarków.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo twarz, która wyłania się z mroku jest zbyt podobna, niemal taka sama
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński Media.
**Zapraszam na FILM i na KONKURS!
Zdecydowanie #KochamKinga! 😀
Kochamy Kinga! Czyli fajna seria 😀
Super. Chyba sięgnę. Przyznam się, że „Pan Mercedes” i „Doktor Sen” trochę mnie od Kinga odrzuciły (może po prostu nie były dla mnie?), ale po tym jak opisałaś „Outsidera” to aż mam chrapkę.
Wiesz co, bo to nowy King, dla szerokiej publiczności, to kryminał, a grozy tu jak na lekarstwo. Niemniej, pocieszę Cię, że „Outsider” już jest mroczniejszy, więcej tu strachu i więcej horroru. 😀
Doczekałam się! 🙂
Tak! 😀
Stephena Kinga należy kochać i szanować. 🙂
Haha 😀 Dokładnie tak!
Jestem bardzo ciekawa tej książki. Bardzo ciekawa recenzja 🙂
Dziękuję! 🙂 I daj znać koniecznie po lekturze! 🙂
Też #KochamKinga! 🙂
<3
Ja Kinga czasem kocham, czasem lubię, a czasem nie. Ale tak uogólniając to faktycznie bywa, że kocham Kinga. 😉