„Następne życie” Atticus Lish – recenzja

Były żołnierz Atticus Lish prezentuje portret współczesnych kochanków na tle rozpędzonego Nowego Jorku w debiutanckiej, niezwykle przejmującej powieści o miłości i sile przetrwania Następne życie.

Współczesnej, zwyczajnej, twardo stąpającej po ziemi miłości daleko do obrazów rodem z romantycznych hollywoodzkich filmów. Cukierkowe kolory muszą ustąpić szarzyźnie dnia codziennego, niebu o ołowianych barwach, ścianom, którym nie brakuje zawilgotniałych plam i przebarwień. Parkowe alejki wiecznego lata znikają pod betonowymi, pełnymi brudnych ścieków, śmieci i tęczowych kałuż labiryntami miejskich chodników. Śniadania u Tiffannyego to nie dla dzisiejszych kochanków, prędzej bar szybkiej obsługi w obskurnej części Chinatown, może randka w KFC, byle pochłonąć coś ciepłego, sycącego, obojętnie co. Zapomnijmy o apartamentach w centrum Manhattanu, o szampanach i kawiorze, gdy ciału wystarczy materac w suterenie na obrzeżach miasta, ciepłe piwo i zimny szaszłyk zjedzony po wszystkim na pół. Tak wygląda miłość w Następnym życiu.

Nie mogę się ciebie pozbyć. Może to kwestia pizzy. A może to coś innego, co ode mnie bierzesz, zauważył.
To twoje moro, wyjaśniła. Kurtka wojskowa. Płaszcz. Twoje buty. Kocham twoje buty.
A co powiesz na to? spytał i podciągnął koszulkę. Na szrapnel w moich plecach? Na moją wojnę?
Kocham twoją wojnę.

On jest weteranem wojennym po trzech turach w Iraku i właśnie odzyskał wolność. Ona jest nielegalną imigrantką z dalekiej chińskiej prowincji, która z Chinami naszych wyobrażeń ma niewiele wspólnego. On, młody mężczyzna tuż po dwudziestce, a jakby przeżył już całe życie, straumatyzowany doświadczeniami wojny, które pożerają go od środka, wędruje po Nowym Jorku bez celu. Ona, dojrzała o spracowanych dłoniach i muskularnych nogach, pragnie jedynie ciężko pracować, by ulepszać siebie w każdej możliwej postaci. Brad Skinner i Zou Lei wpadają na siebie przypadkiem, by ich losy splątały się i wreszcie rozkwitła w nich nadzieja na lepsze życie, w którym istnieje jakiś głębszy sens.

Namówiła go do konstruktywnej rozmowy na temat tego, co jest do zrobienia. Przede wszystkim nie wolno im skupiać się na smutnej przeszłości. Była to pierwsza z dyskusji, podczas których planowali przyszłość. Jasną stroną sytuacji, przekonywała, jest to, że go spotkała i mogą razem stworzyć swoją własną armię, dwuosobowy oddział do walki z trudnościami związanymi z jego powrotem do zdrowia psychicznego i jej statusem imigracyjnym.

W Następnym życiu nie ma pewności, nie ma stabilności to historia ciągłego ruchu, przemieszczania się, poszukiwania, biegu i ucieczki. Zou Lei nie potrafi ustać w miejscu. Jej ręce ciągle coś przygotowują, czyszczą, piorą, czegoś dotykają, jakby bały się zastoju. Podobnie jest z jej nogami ona ciągle robi wypady, biega, chodzi Skinner szuka ucieczki w ćwiczeniu mięśni, w regularności kolejnych powtórzeń, w dalekodystansowych spacerach, czy w przebieżkach. Podeszwy ich butów zdarte są do strzępów. A rozpędzony Nowy Jork wokół nich odzwierciedla ten wewnętrzny chaos, to zagubienie i niemoc zakotwiczenia. Dopiero rodzące się uczucie pozwala tej parze zatrzymać się i pomyśleć. Dla Zou Lei nagle nie ma rzeczy niemożliwych, bo wierzy, że razem, we dwoje, mogą pokonać wszystkie problemy. Jednak Skinner zżerany jest przez coś, co spokój jedynie podsyca, czego sam nie rozumie, a czego nawet miłość nie jest w stanie pokonać.

„Następne życie” Atticus Lish, przeł. Szymon Żuchowski

Atticus Lish niczym współczesny Ernest Hemingway ogranicza swoją narrację do reporterskiego minimum i podobnie jak Hemingway nie rozczula się nad bohaterami, nie przenika do ich umysłów, ale podąża za nimi, obserwuje ich otoczenie i pieczołowicie opisuje każdy ich ruch. Surowy język, mieszanka lingwistyczna ulicy, ograniczone dialogi tylko podkreślają prostotę ujęcia problemu. Co więcej, wszystko to, o czym pisze Lish, snując wojenne opowieści Skinnera, czerpane jest z jego własnych doświadczeń, bezpośrednich przeżyć, kolejnych podróży, jego czasu spędzonego w korpusie Marines. Być może to właśnie dzięki temu pisze w sposób dogłębny, wyciąga ze swoich bohaterów bardziej znaczące prawdy, bez jednoczesnego naruszenia ich człowieczeństwa. Nawet jeśli istnieje w powieści kontekst ekonomiczny intrygująco dickensowski portret imigranckiej klasy robotniczej to historia miłości Skinnera i Lei jest trzonem opowieści. Lish skupia się na ich życiu, na ich uczuciu i to z ich doświadczeń czerpiemy prawdy. Ta różnica w nałożonych na fabułę akcentach wydaje się w dzisiejszych czasach wręcz wyjątkowa – i odświeżająca.

Następne życie to przejmująca do szpiku kości, melancholijna i przygnębiająca opowieść, która miejscami daje nadzieję, ale częściej ograbia z niej czytelnika. Atticus Lish oszczędnymi słowami wykreował historię miłości, która wzrusza prawdziwością, przeraża dosłownością. Wystarczy moment, wystarczy chwila, byśmy przepadli pośród zdesperowanych dzielnic Nowego Jorku, pośród tumultu, chaosu, niekończącego się pędu. To nie jest nowy wspaniały świat, to nie jest Ameryka wielkich szans i karier od pucybuta i milionera. To ziemia obiecana, która sama już nic nikomu nie obiecuje.

Piękna powieść. Warto!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim. <3

**Zapraszam na filmik wieczorem!

Komentarze do: “„Następne życie” Atticus Lish – recenzja

  1. Agata Nelly napisał(a):

    Nie wiem dlaczego, ale na takie książki mam głównie ochotę… jesienią. Tak, jesienią. Jesień kojarzy mi się właśnie z dużym miastem, z pewną tęsknotą, smutkiem, rozliczeniami z przeszłością, z przemijaniem życia… Kojarzy mi się ze spoglądaniem wstecz poprzez zaparowaną szybę. Tak… mam wrażenie, że ta książka idealnie pasowałaby do moich jesiennych medytacji. A może zrobię sobie taką małą mikro-jesień w najbliższy deszczowy dzień……?

    • Bombeletta napisał(a):

      To faktycznie jest jesienna opowieść! Bardzo współcześnie nowojorska, więc będzie pasować na chłodniejsze, deszczowo-burzowe dni. 🙂

Dodaj komentarz: