Dziecięce zabawy, meksykańska mafia i elementy uniwersum H.P. Lovecrafta czy to może się udać? Jak się okazuje to połączenie gwarantuje thriller doskonały Łańcuch Adriana McKinty.
Mam ci powiedzieć , że nie jesteś ani pierwsza, ani ostatnia. Trafiłaś do Łańcucha, a Łańcuch ma długą historię. Porwałam twoją córkę, żeby uwolnili mojego syna. Zrobili to mężczyzna i kobieta, których nie znam. A ty musisz wybrać cel i porwać kogoś, kogo ta osoba kocha, żeby Łańcuch mógł działać dalej.
Rachel nie wyróżnia nic specjalnego. Ot zwyczajna kobieta, o zwyczajnych zdolnościach, po rozwodzie, walcząca ze śmiertelną chorobą, samotnie wychowująca córkę. Nie ma nic więcej ponad tym, co ma. A ma niewiele. Poza wymagającym remontu domem na mokradłach Massachusetts. A jednak pewnego dnia odbiera telefon i świat staje dla niej w miejscu. Ktoś porwał jej córkę. Ktoś, kto teraz chce, by ona zapłaciła okup i porwała inne dziecko. Jeśli Rachel tego nie zrobi, jeśli zadzwoni na policję, jeśli nie posłucha jej córka zginie. Rachel trafiła do Łańcucha. A Łańcuch ma długą historię i Łańcuch będzie się bronił.
Adrian McKinty zaskakuje na każdym możliwym kroku. Sam pomysł tytułowego Łańcucha jest rozkosznie prosty, bo czerpie prosto z dziecięcych zabaw z listami, które trzeba rozprzestrzeniać, by krążyły w nieskończoność. Do tego szczypta metod podglądanych u meksykańskiej mafii, która porywa ludzi na podobnych zasadach, łącząc ich ściśle z rodziną. A na koniec element niewyobrażalny, czyli kawałek uniwersum prosto od ojca horroru weird fiction, czyli H.P. Lovecrafta! To wybuchowa mieszanka, wciągająca, przyciągająca uwagę swoją niesamowitością.
Twój upadek był gwałtowny i szybki. Tkwisz w klatce pędzącej prosto do piekła. Będzie jeszcze gorzej. Zawsze jest gorzej. Najpierw rak, potem rozwód, potem porwanie córki, a na koniec: stajesz się potworem.
Przed Wami arcydiabelnie skonstruowany thriller, który mrozi krew w żyłach, rozkłada czytelnika na łopatki i wciąga w labirynt ciemności! Adrian McKinty wykorzystuje najbardziej pierwotny strach strach rodzica, który gotowy jest zrobić wszystko dla swojego dziecka. Nawet zejść w najgłębsze kręgi piekła. Nawet pokonać granice moralności. Przekroczyć bariery zła. W Łańcuchu wystawiane są na próbę nie tylko nerwy głównej bohaterki, ale też nerwy czytelnika, który skulony bacznie obserwuje fabułę i zastanawia się czy z Łańcucha można jakoś uciec? Nikt jeszcze nie próbował, ale nigdy nie mów nigdy.
Uwierzcie mi nie jesteście na tę powieść gotowi, ale jeśli podejmiecie ryzyko nie będziecie żałować!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem AGORA. <3
**Zapraszam na film i na KONKURS!
Muszę przeczytać!
Warto! Emocje gwarantowane!
Ja chciałbym zaznaczyć, ze dopiero teraz dowiedziałem się jak się pisze Massachusetts. 🙂 Zawsze wydawało mi się, ze…nieco inaczej. 🙂
😀 To ja mam to samo – sprawdzam za każdym razem.
Po lekturze książki byłam wręcz rozczarowana, że to pierwsza książka autora…. Czekam na więcej!!!
Ja nawet nie jestem pewna, czy to jego pierwszy tytuł, bo on chyba juz pisał od jakiegoś czasu… Trzeba to sprawdzić. 🙂