Bezsenne Środy: „MARGO” Tarryn Fisher PATRONAT

bombla_margo

Czasami człowiek rodzi się zły. Być może trudno to pojąć tym, którzy wierzą w teorię białej kartki, ale bywa tak, że zło zwyczajnie jest, było od zawsze i trwa niezmiennie w ludzkiej duszy. To przypadki wyjątkowe, zdarzają się sporadycznie, raczej w granicach błędu statystycznego. Wrodzone zło jest zwyczajnie niepoliczalne. Ale zło nabyte, to zupełnie inna historia. Ono kiełkuje powoli, powolutku, rozlewa się i zatruwa przez lata. Sprowokowane przez czynnik ludzki, środowiskowy, społeczny Tutaj wszystko jest możliwe nawet mały, uroczy aniołek, niewinne dziecko może przekształcić się w demona, jeśli sprzyjają temu warunki.

Tym bardziej, kiedy takie dziecko dorasta w mieście podobnym do tego, w którym wychowuje się bohaterka doskonałego thrillera psychologicznego z wątkiem kryminalnym, czyli Margo Tarryn Fisher.

okladkowy275

Bone jest miastem, w którym to śmierć obrała swoje panowanie. Rozkładający się przemysł, a co za tym idzie zabite dechami sklepy, bo tutaj i tak nikt nie ma pieniędzy. Rozpadające się w szwach budynki, po których jeżdżą rozklekotane wraki tego, co dawniej uznawano za samochody. Martwe ulice, brudne zaułki, podwórkowe śmietniska, na których stoją rozlatujące się domy, których nie ma kto naprawić, ale zburzyć też nie. I wreszcie, wokół domów, snują się tępo mieszkańcy Bone o trupim wyrazie twarzy, zombie bez konkretnego celu. Chodzą, kopulują, rodzą dzieci, biją dzieci, zabijają się nawzajem i umierają, przekazując dziedzictwo śmierci następnym pokoleniom. Smród rozkładu przenika tu nie tylko powietrze, ale także dusze ludzi, którzy próbują żyć, za wszelką cenę, wbrew wszystkiemu. Tutaj nie ma szczęścia, nie ma miłości rządzi przemoc, ta skrajna, okrutna, skierowana na najsłabszych. I nie ma perspektyw. W Bone wszyscy skazani są na powolne umieranie, taplając się we własnym moralnym wyniszczeniu, wypluwając jedną zbrodnię za drugą, ku własnej satysfakcji.

Ludzie chcą innego życia, ale dają się wciągnąć w to samo, którym żyli ich rodzice; w to samo miasto, tę samą biedę, te same zmagania. Potem mają własne dzieci i pamiętają obietnice, jakie sobie składali: że wyniosą się stąd w cholerę. Ale nie wynoszą się, bo to nie takie łatwe. Dlatego mszczą się na sobie, na dzieciach, na sąsiadach. To wymówka, oczywiście. Istnieje mnóstwo szans, stypendiów, grantów. Wystarczy być odważnym i skoczyć.

To właśnie w trującym Bone dorasta Margo. W zabitym dechami domu, który sama nazywa pożeraczem, bo karmi się życiową esencją samej dziewczyny i jej pogrążonej w depresji matki, która na życie zarabia prostytucją. Margo jest tylko tłem, dodatkiem, przypadkiem dzieckiem, którego nie miało być, a które teraz zawadza i stwarza problem. Pomimo, że Margo dorasta, staje się młodą kobietą, znajduje jako taką pracę i wytrwale próbuje przetrwać, to Bone niszczy ją każdego dnia, wysysa i połyka. Wszystko zmienia się w chwili, gdy poznaje Judah, starszego chłopaka z sąsiedztwa, który będąc po części sparaliżowanym potrafi odnaleźć piękno w zwyczajności. Kiedy ginie znajoma dziewczynka, Margo z pomocą Judah rozpoczyna prywatne śledztwo, które doprowadzi ją do odkrycia prawdy o samej sobie.

Tarryn Fisher stworzyła niezwykle bolesną, przerażającą wizję dorastania i stawania się w miejscu, gdzie zło zaraża sobą wszystkich, bez wyjątków. Jest jak bluszcz, który oplata, a którego nie można wyplenić. To historia miejsca przeklętego, z którego nie sposób uciec, którego nie można wypalić z samego siebie trupie miasto o wypaczonej moralności zostaje w człowieku do końca. Co prawda Margo łączy w sobie doskonale skonstruowany psychologiczny thriller z wątkiem kryminalnym, ale miejscami to prawdziwy horror, to koszmar, który przeraża realnością, bo takich miejsc jak Bone jest na świecie więcej niż można by przypuszczać. To opowieść o narodzinach potwora wbrew pragnieniom, wbrew marzeniom, a może właśnie na przekór temu co mogło się zdarzyć, ale nigdy nie doszło do skutku.

O Margo Tarryn Fisher nie można zapomnieć. Wypala swój znak w czytelniku na zawsze.

Judah twierdzi, że nasze pochodzenie jest w nas w naszych kościach, w naszym szpiku. Można by umieścić nas gdziekolwiek indziej na świecie, lecz nawet do najdalszego zakątka zabralibyśmy ze sobą Bone. Jeśli Judah ma rację, nigdy stąd nie ucieknę.

Nie zmrużę oka, bo nie chcę zapomnieć o tym, co znaczy wolność.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non. <3 Margo dostępna jest już w przedsprzedaży!

podziekowanienewsqn

**Zapraszam na filmik!

 

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „MARGO” Tarryn Fisher PATRONAT

  1. tanayah napisał(a):

    Niepokojąca historia z duszną atmosferą, mądra powieść dla młodzieży (i nie tylko). Zaskoczyło mnie, w którym kierunku poszła ta powieść, Ciebie też? 😀

  2. Lolanta napisał(a):

    Z opisu Twojego i Tanayah klimat kojarzy mi się troche z „Trafnym wyborem”. Ciekawe, czy potwierdziłoby się już w trakcie czytania książki…

  3. Mea Culpa/ Z książką do łóżka napisał(a):

    Masz rację, to nie jest prawda, że ludzie rodzą się dobrzy, a życie ich niszczy i popycha do drastycznych czynów. W każdym z nas jest to ziarenko zła, które albo pielęgnujemy i się rozrasta albo usycha z pragnienia, nie ujrzawszy światła dziennego. Oczywiście do pewnego momentu pozostaje uśpione, bo walka dobra ze złem w człowieku nie ma końca.

    Książka musi być znakomita, już nie mogę się doczekać aż po nią sięgnę. 🙂

Dodaj komentarz: